Pierwsze minuty należały do Jagiellonii Białystok, ale potem do głosu zaczął dochodzić Lech Poznań. Goście co prawda wyszli na prowadzenie, co jednak nie podłamało podopiecznych Nenada Bjelicy. Kolejorz wyrównał jeszcze przed przerwą, a w drugiej połowie dał prawdziwy koncert i wygrał 5:1!
- Przegraliśmy mecz bardzo wysoko. Patrząc na to jak zaczęliśmy, to bym tego nie przewidział. Pierwsze 30 minut graliśmy tak, jak sobie zakładaliśmy - szybko z wysokim pressingiem. Potem zaczęło się wszystko psuć. Najpierw nieuznana bramka dla Lecha, potem wyrównanie. Straciliśmy gola w sytuacji, nad którą mocno pracowaliśmy. Wiedzieliśmy, że Lech po dośrodkowaniach z bocznych sektorów boiska strzela dużo bramek. W drugiej połowie się pogubiliśmy i zapłaciliśmy za to wysoką cenę. Zdaje sobie sprawę z rozmiarów porażki, ale wiem, że mamy silny zespół i jestem przekonany, że wrócimy do tego, co było wcześniej - powiedział po meczu Ireneusz Mamrot.
Nenad Bjelica wreszcie miał sporo powodów do radości. Już w Warszawie drużyna pokazała się z dobrej strony, ale przegrała w kontrowersyjnych okolicznościach. z Jagiellonią Białystok Lech Poznań zagrał już jednak rewelacyjnie i wciąż pozostaje w walce o mistrzostwo Polski.
- Wygraliśmy zasłużenie. Pierwsze 15 minut nie było na najwyższym poziomie, ale potem mieliśmy kontrolę nad meczem. Do przerwy udało się tylko remisować. Po pierwszej połowie byliśmy optymistycznie nastawieni. Drużyna pokazała duże umiejętności. Chciałbym podziękować naszym kibicom. Byli z nami od początku, ale to jak dopingowali w drugiej połowie mogło się wydarzyć tylko w Poznaniu. Idziemy dalej i wiemy, że przed nami wiele pracy. Musimy się zregenerować i w piątek z Lechią zagrać dobry mecz - ocenił mecz Nenad Bjelica.
ZOBACZ WIDEO Rodrigo katem Sevilli. Trwa świetna seria Valencii [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]