George Best: rocznica pożegnania na kacu

Getty Images / Express Newspapers / Na zdjęciu: George Best
Getty Images / Express Newspapers / Na zdjęciu: George Best

- To, że tak się rusza, nie musi znaczyć, iż jest z nim coś nie tak - wyznał z nadzieją asystent Paddy Crerand. Ta zależność nie dotyczy George’a Besta, który 44 lata temu rozegrał ostatni mecz dla Manchesteru United. Oczywiście pod wpływem alkoholu.

W tym artykule dowiesz się o:

Crerand nie miał wówczas pojęcia o rozmowie, którą na początku tygodnia przeprowadził z piłkarzem sam szkoleniowiec Manchesteru United Tommy Docherty: - Jeśli spędzisz noc poza miastem i opuścisz trening, przyjdź do mnie. Zagramy w popołudnie. Nikt się o tym nie dowie. Obiecuję ci to. Urodzony w Belfaście 22 maja 1946 roku reprezentant Irlandii Północnej nie mógł przecież przepuścić żadnej okazji, aby zalać się w trupa. Zwłaszcza w sylwestrową noc. Idol Old Trafford wyszedł więc na miasto ze swoimi najwierniejszymi znajomymi: żetonami, wódką oraz gromadą kobiet u boku do kasyna.

Następnego poranka, 1 stycznia 1974 roku, po ledwie paru godzinach snu, George Best, idol Diego Maradony oraz Pelego ubrał po raz ostatni koszulkę Czerwonych Diabłów. Dzięki niej, jak sam mówił, "przywrócił piłkę nożną na pierwsze strony gazet". W końcu to jego nazwisko stało się niedościgniętym pierwowzorem piłkarskiego celebryty, który tygodniowo potrafił wyciągać ze skrzynki pocztowej ponad tysiąc listów z propozycjami matrymonialnymi. Jego rewolucyjny na lata 60-te pomysł wyciągania stroju ze spodenek piłkarskich opanował do dziś boiska na Wyspach.

Best swoim nazwiskiem firmował niemal wszystko. Marketingowcy pukali do jego drzwi z taką częstotliwością, że aby nie płacić wielkich podatków, Best potrafił trzymać gotówkę w skarpetkach, które i tak… oddał później znajomemu.

"Piąty Beatles", jak mawiała o nim prasa, znał się jednak jeszcze lepiej na czymś innym: rozmienianiu na drobne wszystkiego. Od własnego talentu aż po majątek. Upadek Irlandczyka, który jeszcze sześć lat wcześniej odbierał nagrodę piłkarza roku w Europie, najlepiej oddaje pomeczowa relacja Davida Laceya sprzed równo 44 lat: - Best to dziś parodia samego siebie sprzed lat.

ZOBACZ WIDEO: "Damy z siebie wszystko" #7. Marek Jóźwiak ostro o prezesach w ekstraklasie

Manchester United z Irlandczykiem wstającym z ławki na ostatnie 11 minut został przed chwilą pokonany 3:0. Choć i to był najmniejszy wymiar kary. Przeciwnikiem Czerwonych Diabłów nie był wówczas jednak ani Liverpool czy Arsenal, tylko beniaminek Queens Park Rangers.

Wystraszony o utratę posady Tommy Docherty postanowił po spotkaniu chronić twarz i nie spełnił własnej obietnicy. Parę dni później szkoleniowiec Czerwonych Diabłów sprzedał prasie informację o powracającym jak bumerang nałogu alkoholowym Besta. Piłkarz wściekł się, zwyzywał trenera od "kłamców" oraz "zdrajców" i za karę znalazł się na klubowej liście transferowej. I pomyśleć, że jeszcze rok wcześniej Docherty sam podróżował na plażę w Marbelli, aby przekonać 37-krotnego reprezentanta Irlandii Północnej do powrotu z piłkarskiej emerytury. Best miał wówczas zaledwie 26 lat.

Decyzja o wydaleniu gwiazdy z Manchesteru United nikomu nie wyszła na dobre. Zespół spadł z ligi, Docherty został zwolniony po romansie z żoną klubowego fizjoterapeuty, a Best? Tak jak miał w zwyczaju… po paru tygodniach został przyłapany na współżyciu z byłą Miss Świata, której notabene ukradł futro, bo jak tłumaczył, nie miał już pieniędzy na kupno alkoholu. Jego licznik w klubie z Old Trafford zatrzymał się na 474 meczach, 179 bramkach, dwóch mistrzostwach Anglii i jednym Pucharze Europy.

Po usługi Irlandczyka ochrzczonego przez angielska prasę "kimś więcej od Realu Madryt" nie zgłosili się wówczas możni na piłkarskiej mapie Europy. Jedynym chętnym okazał się malutki Stockport County, który za zakup 14. najlepszego piłkarza w historii futbolu według magazynu Four Four Two i tak nie zamierzał wydać ani jednego centa. Dziewięć lat później, w 1983 roku, Best po raz trzeci, ale tym razem już ostateczny zakończył piłkarską karierę. Jego ostatnim klubem został trzecioligowy wówczas Bournemouth.

Wierni do dziś fani Irlandczyka wolą jednak wymazać pamięć o piłkarzu z tamtych lat. Z pewnością nie mniej niż sam Best. Ledwie rok po odłożeniu korków do szafy, były idol Old Trafford spędził święta Bożego Narodzenia w pobliskim więzieniu. Powód jakże oczywisty: jazda po pijanemu oraz napaść na policjanta. O wpłacie kaucji nie było w jego przypadku wówczas mowy. George nie miał na to żadnych środków. Jedyne pieniądze odkładane były na kupno kolejnych butelek alkoholu. I tak zamiast występów w Pucharze Europy, Best został zmuszony przez naczelnika rozgrywać spotkania w krajowej lidze więziennej.

Jak opowiadał boj hotelowy, który w 1970 roku nakrył Besta z obecną wówczas Miss World Mary Stavin oraz 100 tysiącami funtów rozłożonymi na podłodze: - George, kiedy wszystko poszło nie tak? Odpowiedź na to pytanie wydaje się znać jedynie Duncan Hamilton, który dla biografii Besta pod tytułem "Nieśmiertelny" przeznaczył wiele lat przygotowań: - George to na tyle kultowa postać, że nie trudno, aby krążyło na jego temat wiele mitów. Parę z nich tworzył sam Best. Moim zdaniem to piłka zaprowadziła go do każdego z nałogów. George był zbyt wielkim perfekcjonistą, aby pozwolić sobie na bycie numerem 2. Myślał, że stanie się bardziej popularny od papieża… chociaż jakby nie patrzeć udało mu się to osiągnąć.

Przez swoje obsesyjne aspiracje piłkarz potrafił nawet publicznie zwyzywać swoich kolegów z drużyny, a nawet rzucić jajkiem w obraz swojego przyjaciela Bobby’ego Chartlona, który otwarcie krytykował nałogi piłkarza. Na odłożenie kieliszka zdaniem samego Besta nigdy nie było jednak dobrego momentu. Zaprowadzony w 2002 roku siłą na transplantację wątroby Irlandczyk postanowił wykorzystać czas wolny na popijanie alkoholu. Oczywiście wbrew ostrym zaleceniom lekarzy. Skruszył się dopiero krótko przed własną śmiercią, kiedy to poprosił dziennikarzy "News of the World" o umieszczenie zdjęcia swojego wyniszczonego ciała z ostatnią wiadomością na tytułowej stronie: - Nie umierajcie tak jak ja.

Gdy redaktorzy spytali się, na ile człowiek, którego Pele nazywał jedynym lepszym piłkarzem od siebie, wycenił własną fotografię, Best jedynie odrzekł: - Zabierzcie ode mnie pieniądze. To one mnie tutaj zaprowadziły.

George Best zmarł pięć dni po wypowiedzeniu tych słów - 25 listopada 2005 roku. Bez wielkiego majątku czy Miss Świata u boku. Jego jedynym towarzyszem był pomijany przez całe życie syn.

Komentarze (5)
avatar
Irena Nieploszczuk
2.01.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Blędy , nie wiem czyje w tekście .
Savin urodzona w 1957 roku to w roku 1970 miała 13 lat i nie była w łóżku z Bestem.
Bo miss została w 1977 roku , romans był chyba po wybraniu , nawet zdjęci
Czytaj całość
cristof
1.01.2018
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
w marcu 68-osmego, mialem okazje obejzec na "slaskim"; PEMK - Gornik vs ManU; 1:0 dla Gornika Zabrze; byl to (o ile dobrze pamietam) jedyny mecz, ktory przegraly Czerwone Diably; ManU wygral Pu Czytaj całość
avatar
sinalco78
1.01.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Pele Good, Maradona Okej, a George Best!