We wrześniowych meczach reprezentacji Polski selekcjoner Adam Nawałka nie postawił na Bartosza Bereszyńskiego. 25-latek nie grał w Sampdorii Genua i nie był w odpowiednim rytmie. Dlatego Nawałka nie chciał eksperymentować i choć Bereszyński pojawił się na zgrupowaniu, to nie zagrał nawet minuty.
Jednak od wrześniowych meczów kadry sytuacja Bereszyńskiego zmieniła się o 180 stopni. Piłkarz jest teraz podstawowym zawodnikiem Sampdorii. W dodatku kontuzji doznał Artur Jędrzejczyk, a zdrowotne problemy ma również Maciej Rybus. Nie jest więc wykluczone, że Bereszyński zagra w meczach z Armenią i Czarnogórą jako lewy obrońca.
- Ciężko się siedziało na trybunach, ale na zgrupowanie przyjechałem jako rezerwowy Sampdorii i na więcej nie mogłem liczyć. Teraz sytuacja się zmieniła, dałem argumenty selekcjonerowi, by poprawić swoją sytuację, ale najważniejsza jest drużyna. Moim celem nie jest tylko przyjazd na zgrupowanie i udział w treningach. Chcę być jak najbliżej murawy - powiedział Bereszyński w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
Obrońca Sampdorii nie stracił wiary w to, że może być ważną częścią kadry. Brak miejsca w składzie we wrześniowych meczach zmotywował go. Wtedy selekcjoner Adam Nawałka mówił o tym, że Bereszyński musi regularnie grać. 25-latek spełnił życzenie swojego trenera.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Ferdinand już trenuje do walki o tytuł
[color=#000000]
[/color]
- Selekcjoner wymaga od obrońców regularnej gry, każdy musi być w rytmie. Dał do zrozumienia, że we mnie wierzy, ale ktoś musi iść na trybuny. Dostałem pozytywnego kopniaka, żeby teraz przyjechać z argumentami, dzięki którym nie powtórzy się sytuacja z września - dodał piłkarz Sampdorii i reprezentacji Polski.
Biało-Czerwoni zgrupowanie rozpoczną 2 października. Trzy dni później w Erywaniu zmierzą się z Armenią, a 8 października na PGE Narodowym podejmą Czarnogórę.