Rozłożył tylko ręce, bo co innego mu pozostało. Nikt się z nim nie patyczkował. Najpierw ostre wejście barkiem, odepchnięcie łokciem, po czym atak z impetem na warte miliony euro nogi. On był kimś, człowiekiem chodzącym po Brazylii z własną ochroną. Oni w skali świata pozostawali anonimami.
Christopher Oualembo, Kacper Łazaj, ale przede wszystkim Łukasz Kacprzycki postanowili godnie przywitać taką gwiazdę na europejskiej ziemi. To był lipiec 2013 roku. Mecz Lechii Gdańsk z FC Barcelona.
Łukasz Kacprzycki, wtedy młody obiecujący pomocnik Lechii, dziś piłkarz Kotwicy Kołobrzeg wspomina: - Była duża adrenalina, że gram przeciwko takiemu zawodnikowi. Byłem młody, być może trochę na tym boisku głupi i może dlatego tak to wyglądało. Jakiejś wielkiej krzywdy mu jednak nie zrobiłem.
To był debiut Neymara w Barcelonie. Długo nie było wiadomo, czy w ogóle do Gdańska, na ten towarzyski supermecz przyjedzie. Jego transfer z Santosu do "Dumy Katalonii" za prawie 90 mln euro był burzliwy, skończył się w sądzie oskarżeniami o malwersacje podatkowe i dymisją prezydenta Barcelony Sandro Rossella.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: palą koszulki Neymara. Kibice Barcy mają dość (WIDEO)
Hiszpanie sprowadzali perłę, a Brazylijczycy drżeli, że w Europie ktoś ją zgubi. Pamiętam wizytę w Rio de Janerio kilka tygodni przed transferem. Tamtejsi dziennikarze pytali mnie i innych europejskich kolegów przede wszystkim o to, jak widzę przyszłość Neymara w Europie. Pierwsza myśl: Robinho. Też czarował w Brazylii, też grał w rytmie samby. W Europie takiego poziomu już nie pokazał, kariery jakiej mu wróżono, nie zrobił. A był w Manchesterze City i Milanie.
Neymar szedł do Barcelony. A świat miał go poznać na dobre właśnie w Gdańsku. 30 lipca 2013 roku na ówczesnej PGE Arenie odbywał się supermecz, decyzja o występie Neymara zapadła w ostatniej chwili. Dopiero co dołączył bowiem do "Dumy Katalonii". Już na ławce rezerwowych od początku drugiej połowie sygnalizował trenerom, że jest gotowy do gry. Dopiero w 79. minucie meczu jego debiut stał się faktem.
I szybka lekcja męskiej gry również.
Lechiści ani myśleli przyglądać się magii jego gry. Jeden ostry faul, drugi trzeci. Łokieć pod żebra, korek na kostce, uderzenie barkiem. Neymar tylko rozkładał ręce.
Łukasz Kacprzycki najbardziej dał mu się we znaki. 19-letni wówczas pomocnik walczył o miejsce w składzie drużyny prowadzonej przez Michała Probierza. Dziś wspomina, że nie dostał zadania wyłączenia Neymara z gry, a już na pewno nikt mu nie kazał kopać Brazylijczyka po nogach. Chłopak chciał się pokazać, miał swój cel, a na jego realizację tez nie dostał dużo czasu. Wszedł na boisko 4 minuty po Neymarze.
- Miałem grać 45 minut, ale w trakcie meczu plany się zmieniły. Zagrałem niecały kwadrans, wiedziałem kiedy wejść - śmieje się w rozmowie z WP SportoweFakty.
I nie ukrywa, że oczywiście mecz był dla niego wielkim przeżyciem. Starcia z brazylijskim rywalem również. - Poznał smak europejskiego futbolu przez najmniejszego na boisku. Ale dzięki temu byłem chociaż na pierwszych stronach gazet. Uwieczniono mnie chyba na każdym zdjęciu, jak go kopałem.
On też dostał lekcję. - Jak mnie raz zwodem wziął na balans… Piłkarsko sprowadził mnie na ziemię, do teraz do pamiętam - mówi.
Sam Neymar tak komentował swój gdański debiut. – Jeśli chodzi o faule, to było nawet gorzej niż w Brazylii. Jestem jednak do faulowania przyzwyczajony. To część futbolu.
Hiszpańskie media relacjonując jego debiut w Barcelonie pisały właśnie o bolesnym zetknięciu się z Europą.
Kataloński "Sport": "Neymara otaczali młodzi piłkarze rezerw Lechii. Ledwie mógł ustać na nogach przy asyście Oualembo, Łazaja czy Kacprzyckiego. Brazylijczyk musi się nauczyć, że w Europie trzeba grać szybciej i częściej się zastawiać, bo miejsca na boisku i czasu na podjęcie decyzji jest naprawdę mało."
"Mundo Deportivo": "Zmierzył się z twardą defensywą i dzięki temu przekonał się, co go czeka w Europie".
"Marca": "Rywale 'przywitali' Neymara w europejskim futbolu mieszanką kopniaków i ciosów łokciem. Zanim pojawił się on na boisku, Barca mierzyła się z wojowniczą Lechią".
"AS": "Trener Roura, wystawił Brazylijczyka na niebezpieczeństwo. Polska obrona goniła Neymara po całym polu, a ten, w ciągu 10 minut, kilkukrotnie leżał na boisku po faulach".
Lechia zremisowała z Barceloną 2:2. Neymar stał się potem jednym z liderów hiszpańskiego giganta. W piątek został już piłkarzem Paris Saint-Germain za kosmiczną kwotę 222 mln euro.
Na lekcji w Gdańsku uważał.
Może po prostu Messi dobrze wie, że mistrzostwo w futbolu nie polega na kiwaniu przeciwników, ale na szybkiej wymianie piłki Czytaj całość