W meczu z Sandecją Nowy Sącz mistrzowie Polski długo się męczyli, mimo że przez zdecydowaną większość spotkania grali z przewagą jednego zawodnika, po tym jak Grzegorz Baran dostał czerwoną kartkę.
- Jeżeli ktoś zakładał, że będzie to spacerek, to nie tędy droga. Czerwona kartka dla rywala często przeszkadza. Zespół przeciwny motywuje się podwójnie - mówi pomocnik Legii Warszawa, Krzysztof Mączyński.
Nowy nabytek "Wojskowych" zaznaczył, że zadecydowała cierpliwość i konsekwencja.
- W pewnym momencie musieliśmy się mierzyć z sześcioma obrońcami. Każda prostopadła piłka była przecinana. Niepotrzebnie próbowaliśmy grać górą, ale nie było wyjścia - mówi.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: David Beckham znów z Realem Madryt
"Mąka" ma nadzieję, że zwycięstwo będzie istotnym czynnikiem przed rewanżowym meczem z FK Astana w eliminacjach do Ligi Mistrzów.
- Pierwszy mecz w Kazachstanie mógłby potoczyć się inaczej, gdybyśmy wykorzystali sytuacje. Wszyscy wiemy, że zawaliliśmy mecz, popełniliśmy za dużo błędów i nie funkcjonowaliśmy jako zespół. Dziś każdy ma inne nastawienie. Będziemy chcieli udowodnić, że to był wypadek przy pracy - przekonuje.
Podobnego zdania jest bramkarz Arkadiusz Malarz.
- Widać było w naszej grze przemęczenie po długiej podróży z Kazachstanu. Powiedzieliśmy sobie przed meczem, że najważniejsze jest zwycięstwo, nieważne w jakim stylu. Ten cel zrealizowaliśmy. Przez cały mecz staraliśmy się rozbić mur stworzony z zawodników Sandecji. Wiemy, jakie błędy popełniliśmy w Astanie. Teraz najważniejsze jest środowe spotkanie. Wiemy, że jesteśmy w stanie odrobić dwubramkową stratę z pierwszego meczu - zaznaczył 37-latek.