Po sobotnim spotkaniu na PGE Narodowym doszło do miłej ceremonii. Kamil Grosicki został uhonorowany pamiątkową paterą. Wszystko z okazji jubileuszowego meczu w reprezentacji Polski.
Grosicki zadebiutował w dorosłej kadrze 2 lutego 2008 roku spotkaniem z Finlandią (1:0). W sobotę zagrał dla Polski po raz 50. Uroczystość byłaby wisienką na torcie po zwycięskim meczu, gdyby nie jedna sprawa - zapomniano o innych ważnych członkach kadry.
Z trybun Grosickiego oklaskiwał pauzujący za kartki Kamil Glik. On rozegrał w reprezentacji Polski już 51 meczów, jubileuszowym spotkaniem był dla niego pierwszy mecz z Rumunią (3:0). Jak informuje "Przegląd Sportowy" Glik pamiątkowej patery nie otrzymał.
Podobnie rzecz się ma z Łukaszem Piszczkiem, który 50. mecz zagrał na Euro 2016 z Portugalią. W sobotnim meczu z Rumunią wystąpił po raz 55.
ZOBACZ WIDEO Michał Pazdan: Jestem zmęczony psychicznie. Czas na reset
Można usprawiedliwiać sytuację tym, że Glik ostatnie dwa mecze dla kadry zagrał na wyjeździe. Trudniej tłumaczyć brak wyróżnienia dla gracza Borussii Dortmund, który po rozegraniu jubileuszowego spotkania rozegrał dwa mecze na polskiej ziemi - w październiku z Danią (3:2) i w sobotę z Rumunią.
Najrozsądniej byłoby uhonorować całą trójkę przy okazji sobotniego meczu. Wydaje się jednak, że w PZPN chcąc uhonorować Grosickiego najzwyczajniej zapomniano o Gliku i Piszczku.
Rzecznik PZPN Jakub Kwiatkowski przyznał w niedzielę w rozmowie z "Przeglądem Sportowym", że ci piłkarze otrzymają podobne wyróżnienie, choć tuż po spotkaniu z Rumunią "zaskoczony" miał przyznać, że Glik "dostanie wyróżnienie, gdy trafi do klubu Wybitnego Reprezentanta". Przypomnijmy, że aby trafić do tego grona trzeba rozegrać w kadrze aż 80 meczów. To z kolei oznaczałoby, że piłkarze nie są jednakowo traktowani.