Drutex-Bytovia zaatakowała regionalnego przeciwnika po przerwie. Doprowadziła do remisu 1:1, a ponadto wywalczyła rzut karny. Sędzia nie uznał jednak uderzenia Łukasza Wróbla z 11. metra do siatki za prawidłowe. Była to sytuacja podobna do tej Miroslava Radovicia z meczu Legii Warszawa z Pogonią Szczecin. Strzelec miał zatrzymać się i zrobić zwód w niedozwolonym momencie. Dostał za to identycznie jak Serb żółtą kartkę.
- Nie wiem, co arbiter stwierdził przy rzucie karnym. Trzeba jego o to zapytać. Dziwiłem się, że uznał samobójczą bramkę, biorąc pod uwagę kurioza, która nas spotykają w tej rundzie - śmiał się Wróbel.
Szerzej spojrzał na sytuację trener Przemysław Marusa, który zastępował zawieszonego Adriana Stawskiego. Szkoleniowiec zauważył, że sędzia nie pierwszy raz pozbawił gola Drutex-Bytovię Bytów.
- Byliśmy bliżej zwycięstwa. Po raz kolejny sędzia wyciąga nam gola z bramki. Łukasz Wróbel wykonał w ten sposób siedem rzutów karnych w sezonie. Wszystkie strzały zostały uznane. Myślę, że ktoś w kolegium sędziów zastanowi się, dlaczego kolejny gol naszego zespołu nie został uznany - był rozgoryczony trener Drutex-Bytovii.
ZOBACZ WIDEO Juventus nie dał szans Crotone i jest mistrzem. Zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN]
Kandydaci do spadku nie byli zadowoleni z kompromisowego wyniku, choć grali na stadionie czołowego zespołu Nice I ligi. Optymistycznie nastrajała ich natomiast gra i reakcja na "sytuację podbramkową".
- Z gry pokazaliśmy się z dobrej strony. To my kontrolowaliśmy ten mecz, chociaż przegrywaliśmy - zapewnia Wróbel.
– W naszej sytuacji każdy punkt jest na wagę złota. Utrzymamy się. Są jeszcze dwa mecze, nie poddajemy się i powalczymy do końca. Tak naprawdę w ostatnim czasie prezentujemy wysoki poziom. Szczęście nam nie sprzyjało. Tylko w Suwałkach zagraliśmy słabiej jako cała drużyna. W innych meczach czuliśmy się dobrze i to my je tak naprawdę kontrolowaliśmy - dodaje doświadczony obrońca.
Drutex-Bytovia zakończy sezon meczami ze Stomilem Olsztyn i GKS-em Katowice. Do miejsca barażowego traci punkt, ale zajmująca je Wisła Puławy ma do rozegrania spotkanie więcej.