- Chcemy udowodnić, że nie przez przypadek jesteśmy w grupie mistrzowskiej, tylko to była nagroda za to, co pokazywaliśmy w tych 30 kolejkach. Nikt przypadkowo w tej grupie się nie znalazł. Jesteśmy bardzo zadowoleni, że udało się osiągnąć ten cel, jest dużo rzeczy do poprawy i nie zadowalamy się utrzymaniem, nagrodą są fajne mecze na fajnych stadionach. Dlaczego nie mielibyśmy wygrywać z tymi zespołami i nie utrzeć nosa ludziom, który wcześniej nas skazywali? - pyta Bartosz Rymaniak przed meczem 31. kolejki w Poznaniu.
W rundzie jesiennej Korona również jechała na pojedynek z Lechem skazywana na pożarcie. Skończyło się na wyrównanym starciu i minimalnej porażce (0:1). Jak będzie teraz? - W tych siedmiu meczach mamy z kilkoma zespołami rachunki do wyrównania - podkreślił obrońca.
Były gracz m.in. Cracovii nie obawa się o nastawienie zespołu. - Ten mecz z Termaliką trochę nas co prawda przerósł, ale w tych siedmiu spotkaniach powinna zejść z nas ta presja, że to my musimy. Jeśli mecz nam się układa to potrafimy z każdym zespołem powalczyć o zwycięstwo.
Dodatkowym bodźcem mobilizującym jest podejście m.in. kibiców, którzy wierzą w drużynę Macieja Bartoszka, ale też głód kolejnych sukcesów u samych zawodników. - Apetyty rośnie w miarę jedzenia. Trochę rozepchaliśmy ten żołądek i chcemy go cały czas napełniać. Jedną część w historii już zmieniliśmy, awansując do ósemki, a jest jeszcze kilka rzeczy, które można dopisać do kolekcji i jeżeli ma to być zwycięstwo z Lechem, to cieszyłbym się, gdyby tak było - powiedział.
ZOBACZ WIDEO Real rozstrzelał zespół Tytonia, ciężki powrót Polaka. Zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN]