- W Kielcach są niesamowite mecze. Te ostatnie siedem spotkań były takie, które się pamięta i coś przyjemnego się wyciągnie, tak było i tym razem - mówił po zwycięstwie nad Ruchem Mateusz Możdżeń.
W ocenie pomocnika Korony, ale i trenera Macieja Bartoszka, gospodarze dyktowali warunki. - To my prowadziliśmy grę. Myślę, że rzadko się zdarza, żeby Korona przez cały mecz siedziała na połowie przeciwnika. Ciężko było ich rozmontować, stworzyliśmy lepsze sytuacje niż ta, kiedy zdobyliśmy bramkę, ale w super dyspozycji był bramkarz i takiego trafienia przy odrobinie szczęścia potrzebowaliśmy.
To właśnie Libor Hrdlicka "okradł" 26-latka z asysty. Pod koniec pierwszej połowy po jego podaniu przed doskonałą szansą znalazł się Ilijan Micanski, lecz nie udało mu się trafić do siatki. Efektownych parad było jednak więcej. - Ta piłka tak niefrasobliwie poszła, że przeszła nad poprzeczką. Później świetny strzał Miguela po długim rogu, znów broni, w drugiej połowie to samo gdy zza obrońców strzelał Aankour. Mogły się wkraść chwile zwątpienia, jeśli ci takie strzały nie wpadają, ale udało się - komentował.
Złocisto-krwiści potrzebowali zwycięstwa, aby nadal liczyć się w grze o górną "ósemkę". - Wiedzieliśmy jak ważny był to mecz i z kim gramy w następnej kolejce - stwierdził Możdżeń. Obecnie Korona plasuje się na szóstym miejscu, co nawet w razie porażki z Legią stawia ją w niezłym położeniu. - To jest najważniejsze. Nie ma nic ważniejszego. Tak jak w życiu, jeśli coś od kogoś innego zależy to najczęściej się to spiep... i na dzień dzisiejszy wszystko mamy w swoich głowach, bo to głowy będą kluczowe w tych ostatnich kolejkach.
ZOBACZ WIDEO PSG gromi, świetny mecz Cavaniego. Zobacz skrót spotkania z EA Guingamp [ZDJĘCIA ELEVEN]
Czy jesteś zaskoczony wynikami Korony? 
na Instagramie 
na Facebooku 
