Robert Góralczyk (trener Przeboju): Przyjeżdżając tutaj mieliśmy świadomość tego, że Pelikan to bardzo dobry zespół. Mieliśmy okazję obserwować ich tutaj dwa tygodnie temu, mieliśmy rozeznanie co do ich gry i wiele z tych rzeczy się potwierdziło. Natomiast nie byliśmy w stanie zapobiec tej utracie bramki. Tu mam wielkie pretensje do bramkarza o dwie bramki i w zasadzie o styl gry jaki przyjęliśmy w pierwszych minutach, to miało całkiem inaczej wyglądać. Widocznie nie byliśmy w stanie tego zrealizować, później w zasadzie dobrze się ułożyło, że doszliśmy na 1:1 w takim trudnym momencie, gdy nie graliśmy dobrze. Jednak po stałym fragmencie gry padła bramka. Potem decyzja sędziego taka, a nie inna. Ja powiedziałem sędziemu w ten sposób, że nawet gdybym był trenerem Pelikan to za jedną z żółtych kartek też miałbym pretensje, bo nie każde wywrócenie na polu gry to jest wymuszenie faulu. Czasem nawet jak się gdzieś widzi nogę przeciwnika, chce się przeskoczyć, upada i tyle. To jest drugi mecz w przeciągu czterech ostatnich kolejek gdzie sędziuje mi ten człowiek i drugi raz w ten sam sposób kończymy mecz w „10”. Wiadomo, że to w jakiś sposób uwarunkowało grę. Jeszcze ta bramka w 40. minucie stracona, zmieniła wyjście na drugą połowę. Musieliśmy przyjąć taki, a nie inny styl gry, a z drugiej strony szukać bramki, bo porażka 1:2 nic nie dawała. Udało się jakoś neutralizować te ataki, długo nie traciliśmy bramki. Potem kolejny błąd bramkarza, katastrofalny. Chyba wczoraj wziął przykład z kolegi z reprezentacji. To już była końcówka meczu, nie byliśmy w stanie nic zrobić. Do 90. minuty w jakiś sposób, oczywiście tymi środkami, które posiadaliśmy potrafiliśmy walczyć. To jest jakoś budujące, ale punktów w tabeli nie ma. Miejsce coraz gorsze, będzie się coraz trudniej spoglądało na tą tabelę, bo zawsze gdzieś od góry patrzyliśmy, a teraz inni robią te punkty, my nie. W niedzielę wypada dwóch kolejnych zawodników na trudny mecz z Wigrami u siebie. Na pewno zaczniemy w „11”, a jak będzie potem… Mam nadzieję, że już takich decyzji sędziowskich nie będzie.
Jarosław Araszkiewicz (trener Pelikana): Od kiedy objąłem zespół Pelikana, to to był nasz najsłabszy mecz wliczając sparingi. Cieszę się tylko ze skuteczności. Na przykład Piotrek Grzelczak oprócz bramki nic ciekawego nie pokazał, Piosik to samo. Także tylko się cieszę z trzech punktów. Jeśli chodzi o grę to naprawdę wiele do życzenia i na pewno trzeba to poprawić jakoś, na taką jaką zaprezentowaliśmy z Sokołem czy drugą połowę w Sandecji. Myślę, że na pewno będą rozmowy przeprowadzone z chłopakami i albo coś zrobimy fajnego i pniemy się w górę, albo zostajemy przed czerwoną kreską. Mojej osobie to nie odpowiada, nie wiem czy chłopakom, ale na pewno mocniejsze słowa padną z moich ust w kierunku zawodników.
Marek Pączek (Przebój): Zagraliśmy ogólnie słaby mecz chociaż przy szczęściu mogliśmy tutaj spokojnie zremisować, ale ja sam tez nie dałem rady. Nie będę ukrywał i nie będę też robił wymówek, że nic nie mogłem zrobić, bo mogłem zagrać o wiele lepiej.
Marcin Siedlarz (Przebój): Spotkanie było takie jak nasze poprzednie. Było tutaj dużo walki i mało składnej gry. Dużo w takiej grze zależy od przypadku i od tego kto strzeli pierwszą bramkę. Wtedy mecz się układa na korzyść drużyny i można szybko dostosować się do tych warunków. Niestety straciliśmy bramkę i później mecz wyglądał tak jak wyglądał. Staraliśmy się gonić zapominając trochę o obronie i skończyło się takim wynikiem jak się skończyło.
Adam Mójta (Pelikan): Wygraliśmy, to się liczy i jest najważniejsze. Może nie do końca jesteśmy zadowoleni ze swojej gry, ciężkie boisko, ale w świat idzie wynik, nie nasza gra. To jest teraz odwrotność tego co było z Sandecją. Wtedy graliśmy bardzo dobrze w drugiej połowie i przegraliśmy. Tu graliśmy średnio i wygraliśmy 3:1, to się liczy.
Krystian Bolimowski (Pelikan): Mecz ustawiła czerwona kartka. Chłopcy zagrali bardzo dobrze, dobrze wykonywali stałe fragmenty gry i fenomenalnie grali głową. Widać, że powoli to wszystko idzie w dobrym kierunku.