Jagiellonia - Korona: twardy mur został skruszony. "Jaga" liderem!

PAP / Michał Zieliński
PAP / Michał Zieliński

Jagiellonia Białystok ponownie liderem Lotto Ekstraklasy. Białostoczanie stoczyli zacięty bój z Koroną Kielce. Pierwsi stracili gola, ale mimo to wygrali 4:1.

Gdzieś to już grali. Tydzień temu dokładnie w 14. minucie Robert Pich posyłał piłkę do białostockiej bramki, dając Śląskowi prowadzenie. Wyczyn Słowaka w sobotni wieczór skopiował Ilijan Micanski. Ta sama minuta, ten sam "prostokąt", nawet róg identyczny. Korona prowadziła, ale spotkało ją dokładnie to samo co wrocławian... przegrana w wysokich rozmiarach.

Jagiellonia w tym roku na Słonecznej jest jak taran. Maszyny oblężniczej nie puszcza się do boju od razu, ale gdy nadejdzie pora właściwego szturmu pod jej naporem pękają nawet najbardziej oporne mury. Ten kielecki był mocniejszy od tego wrocławskiego sprzed tygodnia. Kruszył się zdecydowanie wolniej. Pierwszą szczelinę zrobił w nim Przemysław Frankowski, czyniąc użytek z podania głową Cilliana Sheridana. Drugą zapewnił sam Irlandczyk. Gospodarze szybciutko wznowili grę z autu, a osamotniony w polu karnym napastnik przechytrzył bramkarza, lokując piłkę między Milanem Borjanem, a bliższym słupkiem. Gol ten, o dziwo zapisano jako "samobój" golkipera.

W drugiej połowie Korona mądrze dążyła do wyrównania. Bez gry na hurra do przodu, z mozołem zdobywając teren. Gra "na tak" wymagała oczywiście większego zaangażowania piłkarzy w ofensywie, stąd okazje miejscowych do wyprowadzania kontr. Tego dnia zaskakujące problemy z precyzją miał jednak Konstantin Vassiljev. Estończykowi piłka "nie siedziała". Jeśli nie cesarz to jego zastępca, żartowano na trybunach. Tym okazał się Fiodor Cernych. Kiedyś zawodnik dość anonimowy, dzięki występom w Jagiellonii, wybrany najlepszym piłkarzem na Litwie. W 70. minucie to jego rajd lewym skrzydłem i zejście do środka w stylu Arjena Robbena pozwoliło prowadzić 3:1. W doliczonym czasie ten sam piłkarz dobił gości.

Gole Litwina uspokoiły Michała Probierza, który przy niepewnym wyniku z dezaprobatą wymachiwał rękoma. Oberwało się nawet chłopcu podającemu piłki. Bura za zbyt szybkie przekazanie futbolówki gościom przy wyrzucie z autu. Przecież czego się nie robi dla wyniku.

Może nie jak dwie krople wody, ale Jagiellonia i Korona mają wiele wspólnego. Identyczne, żółto-czerwone barwy, lepsza dyspozycja na własnym stadionie, a do tego trenerzy "bez czupryn". Zasadniczą różnicą jest jednak to, że białostoczanie właśnie zostali liderem Lotto Ekstraklasy, a Korona w przypadku wygranej Pogoni Szczecin może stracić miejsce w pierwszej ósemce.
Dominik Polesiński z Białegostoku

Jagiellonia Białystok - Korona Kielce 4:1 (2:1)
0:1 - Ilijan Micanski 14'
1:1 - Przemysław Frankowski 24'
2:1 - Milan Borjan (sam.) 34'
3:1 - Fiodor Cernych 70'
4:1 - Fiodor Cernych 90+3'

Składy:

Jagiellonia Białystok: Marian Kelemen - Łukasz Burliga, Ivan Runje, Gutieri Tomelin, Piotr Tomasik, Jacek Góralski, Rafał Grzyb, Przemysław Frankowski (87' Arvydas Novikovas), Konstantin Vassiljev (73' Taras Romanczuk), Fiodor Cernych, Cillian Sheridan (75' Dmytro Chomczenowski).

Korona Kielce: Milan Borjan - Vladislavs Gabovs, Elhadji Pape Diaw, Radek Dejmek, Rafał Grzelak, Vanja Marković (78' Maciej Górski), Mateusz Możdżeń, Jakub Żubrowski, Dani Abalo, Miguel Palanca (73' Jacek Kiełb), Ilijan Micanski.

Żółte kartki: Sheridan (Jagiellonia) oraz Micanski, Żubrowski, Gabovs (Korona).

Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz).

Widzów: 9554.

ZOBACZ WIDEO Manchester City wygrał z Middlesbrough i został pierwszym półfinalistą Pucharu Anglii [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Źródło artykułu: