Patryk Małecki o powrocie do reprezentacji: Głową muru nie rozbiję

Zdjęcie okładkowe artykułu: Newspix / MICHAL CHWIEDUK / FOKUSMEDIA
Newspix / MICHAL CHWIEDUK / FOKUSMEDIA
zdjęcie autora artykułu

Forma Patryka Małeckiego rośnie. Piłkarz Wisły Kraków w sobotę zanotował dwie asysty w meczu z Arką Gdynia. Czy jego dyspozycja jest już na tyle dobra, by znaleźć uznanie w oczach Adama Nawałki? - Głową muru nie rozbije - ucina piłkarz.

Wisła Kraków prezentuje w ostatnich tygodniach niezwykle chimeryczną formę. Przed tygodniem Biała Gwiazda przegrała w Szczecinie 2:6, by w sobotę rozbić Arkę Gdynia 5:1 na własnym boisku. Podopieczni Kazimierza Kmiecika słabo weszli jednak w to spotkanie. Już po kilku minutach przegrywali 0:1, gdy Łukasz Załuskę po dośrodkowaniu Hofbauera pokonał Marcin Warcholak. Wiślacy straty szybko odrobili i już na przerwę schodzili mając dwie bramki przewagi. Bohaterem meczu został Rafał Boguski, który po raz drugi w tym sezonie ustrzelił hat-tricka. Niezłe spotkanie zanotował także Patryk Małecki, dwukrotnie asystując popularnemu "Bogusiowi".

- Najważniejsze, że odbudowaliśmy swoje morale. Ale mecz początkowo nam się nie układał. Przez pierwszy kwadrans nie było nas na boisku. Dobrze, że szybko wzięliśmy się do roboty, bo potrzebujemy ligowych punktów jak tlenu. Fajnie, że potrafiliśmy strzelić pięć bramek. Ale priorytetem w tym meczu było to, żeby po prostu wygrać. Już mniej ważne, w jakim stylu - powiedział po ostatnim gwizdku Patryk Małecki.

Wisła Kraków na przestrzeni całego spotkania była drużyną zdecydowanie lepszą. Momentami, goście z Gdyni nie potrafili wymienić kilku składnych podań. Krakowianie błyskawicznie przerywali ofensywne zapędy Arki i to oni kontrowali grę w środku polu. Akcje skutecznie oskrzydlali natomiast Maciej Sadlok i Patryk Małecki z lewej strony, a także Boban Jović i Rafał Boguski na drugiej flance. Według Małeckiego, to właśnie gra skrzydłami okazała się kluczem do sobotniego zwycięstwem.

- Wiedzieliśmy jak Arka gra i którędy mamy zaatakować. Trzy czy nawet cztery bramki padły bokami. Mnie akurat pilnował Zbozień. Lubi twardą i agresywną grę, a ja też lubię takich zawodników. Cieszę się jednak, że udało mi się dwukrotnie asystować Rafałowi Boguskiemu i mieć tym samym udział w końcowym wyniku - dodał popularny "Mały".

ZOBACZ WIDEO Bereszyński: takiego meczu jeszcze nie mieliśmy (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Teraz przed Wisłą kolejne spotkanie przy Reymonta. W środę ekipa spod Wawelu zmierzy się z Lechem Poznań w rewanżowym meczu ćwierćfinału Pucharu Polski. W Poznaniu padł remis 1:1. W Krakowie zdają sobie jednak sprawę, że Lech będzie trudniejszym przeciwnikiem niż Arka. - Na pewno będzie to ciężkie spotkanie. Lech jest w formie. Na ten mecz będziemy musieli przygotować się dużo solidniej niż na Arkę. Nie możemy już popełniać takich błędów jak na początku sobotniego meczu. Ale to boisko nas zweryfikuje - zaznaczył Małecki.

Przypomnijmy, że 28-letni skrzydłowy w bieżącym sezonie ligowym ma już na swoim koncie cztery bramki i trzy asysty. Niektórzy zastanawiają się, czy "Mały" po pięciu latach przerwy ma szanse wrócić do reprezentacji narodowej prowadzonej przez Adama Nawałkę. Sam zainteresowany ucina jednak te spekulacje.

- Nie chciałbym mówić o reprezentacji. Głową muru nie rozbiję. Trener Nawałka ma swoich ludzi, do których jest przywiązany i nie mogę mieć mu za złe, że mnie nie powołuje. Po prostu, muszę mu w każdym meczu dawać argumenty. Jak w końcu trafi się powołanie, to super. Ale jeśli nie, to życie toczy się dalej i trudno. Nie wiem czy jest jakaś "spółdzielnia" przeciwko mnie. Ja o tym nie słyszałem. Trzeba o to spytać trenera - zakończył Małecki.

Źródło artykułu: