- Strzeliliśmy fajne dwie bramki, mieliśmy jeszcze inne sytuacje. Skończyło się to dla nas na pewno nieszczęśliwie, ale mam nadzieję, że w następnym meczu ta karma wróci i spokojnie zdobędziemy trzy punkty - mówił po spotkaniu z Cracovią Kamil Dankowski.
Śląsk Wrocław był bliski zwycięstwa, lecz w ostatnich sekundach sędzia podyktował problematyczny rzut karny dla Pasów, który na gola zamienił Damian Dąbrowski. Tym samym zielono-biało-czerwoni znów nie zdołali zwyciężyć na własnym stadionie.
- Jesteśmy na to wkurzeni. Dobrze się przygotowaliśmy do tego spotkania. Na nasze nieszczęście sędzia nam nie pomógł - zaznaczył Dankowski. - Chcielibyśmy przed naszymi kibicami w końcu zdobyć te trzy punkty. Teraz wydaje mi się, że było najbliżej. Zabrakło chyba szczęścia - dodał.
20-latek na stałe wywalczył już sobie miejsce w podstawowym składzie drużyny Mariusza Rumaka. - Nie mnie to oceniać. Ja wychodzę na trening, daję z siebie ile mogę, na meczu to samo. Spotkanie z Cracovią to już historia. Kolejny nowy tydzień, trzeba ciężką pracą pokazać trenerowi, że można grać w następnym spotkaniu - skomentował piłkarz WKS-u.
ZOBACZ WIDEO Dawid Sołdecki: Znowu po stałych fragmentach tracimy gole (Źródło: TVP S.A.)
{"id":"","title":""}
Teraz przed drużyną ze stolicy Dolnego Śląska wyjazdowa potyczka z Górnikiem Łęczna. - Nie jedziemy tam z żadnym nastawieniem na remis tylko po to, aby wygrać mecz i wrócić z podniesioną głową do Wrocławia - podkreślił Dankowski.
Kolejne spotkanie we Wrocławiu to natomiast derby Śląska z KGHM Zagłębiem Lubin. - O tym meczu nawet nic nie muszę mówić. Każdy wie, jakie to dla nas i dla kibiców ważne spotkanie. Czekamy z niecierpliwością na ten mecz - podsumował Kamil Dankowski.