Dziennikarze hiszpańskiej "Marki" najwyżej ocenili Vadisa Odjidję-Ofoe, który kierował grą warszawskiego zespołu, oraz Guilherme, który kilka razy stworzył zagrożenie z lewej strony.
"Guilherme - Jest tym, który daje jakość atakom Legii. Rozegrał dobry mecz, jego podania nie zamieniały się w asysty z powodu niezdarności kolegów" oraz "Odjidja - był tym, który najbardziej wykorzystywał pasywność Realu. Przeplatał dobre zagrania z błędami, ale obok Guilherme to on oferował najwięcej" - pisze gazeta.
Generalnie dziennikarze obeszli się z polskimi zawodnikami dość dobrze. Oto co piszą:
Arkadiusz Malarz miał kilka niepewnych interwencji, ale świetnie radził sobie ze strzałami z dystansu, Bartosz Bereszyński pozbawił nadziei i doprowadził do rozpaczy Cristiano Ronaldo, choć miał problemy, gdy w ataku pojawiał się Marcelo. Jakub Czerwiński miał łatwe zadanie z Karimem Benzemą, który zagrał słaby mecz, a Jakub Rzeźniczak podobnie jak koledzy miał problemy przy atakach Realu, ale nie z powodu aktywności Benzemy czy Ronaldo. Po zmianach na boisku nie był w stanie upilnować Moraty.
Adam Hlousek dał się oszukać przy golach numer 1 i 3. Nie był w stanie rywalizować z Garethem Balem ani Lucasem Vasquezem. Tomasz Jodłowiec stworzył pierwszą okazję dla Legii i zaliczył samobójczą bramkę po uderzeniu Marcelo. Z kolei Thibault Moulin mógł dostać czerwoną kartkę po ataku na Jamesa Rodrigueza, ale też wykorzystywał słabości Realu i odzyskiwał wiele piłek. Michał Kucharczyk wykazał się walecznością, biegał i nadawał tempo grze Legii w pierwszej połowie, ale po zmianie stron zwolnił. Miroslav Radović wypracował i wykorzystał rzut karny, potem stworzył jeszcze kilka okazji, ale je zmarnował. Waleri Kazaiszwili próbował naśladować Guilherme, ale pokazał znacznie mniej jakości. Nemanja Nikolić nie wykorzystał szansy pokonania Navasa, cały czas czegoś mu brakowało i na koniec Michał Kopczyński wszedł na boisko, gdy wszystko co najgorsze już się wydarzyło, ale zdołał kilka razy dotknąć piłkę.
Opracowali: Woy, WJR
[color=black]ZOBACZ WIDEO Bereszyński: nie baliśmy się Realu
[/color]