Czytaj w "PN": trudne przypadki młodego trenera

East News
East News

W karierze piłkarskiej Gennaro Gattuso szło jak po sznurku, w trenerskiej napotyka supeł za supłem. Żadnego jeszcze nie udało mu się rozwiązać.

W tym artykule dowiesz się o:

Gennaro Gattuso nie był piłkarzem. Był wojownikiem. Jednoosobowym oddziałem specjalnym, który każdemu wrogowi z wściekłością patrzył prosto w oczy i gotów był podjąć się każdej misji. Palił go wewnętrzny ogień, który przez trzynaście sezonów podsycał sukcesy Milanu. A później wyjechał wygaszać się do Sionu. I tam otworzył nowy rozdział.

Jak zwykle w Palermo

W lutym 2013 roku dostał propozycję przejęcia tej szwajcarskiej drużyny. On, lider na boisku, mocny w nogach i w gębie, z doświadczeniem nie na jedną, ale dwie kariery wydawał się idealnym następcą zdymisjonowanego trenera. Że nie miał papierów, to nic nie szkodziło. Dostał warunkowe pozwolenie, a po miesiącu dołączył do niego rodak, niejaki Arno Rossini, który spełniał wszystkie formalności. Skombinowany naprędce duecik nie dobiegł do mety. Zostali zdjęci z trasy w maju po porażce 0:5. Ten fakt nie przeszkodził Gattuso wypełnić piłkarskiego kontraktu. Był przecież grającym trenerem. Jako piłkarz wystąpił w 27 meczach, w roli trenera nie spełnił się w 10 spotkaniach. Z bilansem 2 zwycięstw, 4 remisów i 4 porażek wrócił do ojczyzny.

A tam czekała na niego propozycja z Palermo: gorący teren dla gorącej głowy, jaką nosił na karku Gattuso. Wiadomo jednak, że to przeciwności się przyciągają, a podobieństwa wprost przeciwnie. Rekordzista świata w zwalnianiu trenerów prezydent Maurizio Zamparini wymyślił sobie, że rozpierany energią i kipiący zapałem Gattuso będzie sycylijskim Antonio Conte, który równocześnie święcił triumfy z Juventusem. Cel był jasny: awans do Serie A.

Trenerożerca Zamparini, jak to ma w zwyczaju, na śniadanie rozgrzał podwładnego komplementami i obietnicami, a na kolację pogryzł i wypluł. Między jednym a drugim zmieściło się raptem sześć kolejek, w których alter ego Conte ugrał jedno zwycięstwo i w sumie pięć punktów. Jego następca Giuseppe Iachini w tym samym sezonie wprowadził Palermo do Serie A.

ZOBACZ WIDEO: Łukasz Piszczek: kibice BVB znają życiorys Kuby i ciągle bardzo go doceniają [2/2]

Był jednak jeden człowiek na Sycylii, który wspominał młodego trenera z dużą sympatią. Paulo Dybala mówił, że na treningach Gattuso ustawiał go na pozycji ofensywnego pomocnika, a sam w drużynie przeciwnej zajmował dobrze sobie znaną pozycję, czyli defensywnego pomocnika. Krótko mówiąc, grali na siebie. Trener nie miał litości dla przyszłej gwiazdy. Szarpał, gryzł i warczał. - To on pierwszy nauczył mnie tego, co znaczy twarda walka - chwalił Dybala. W rewanżu Gattuso już parę lat temu dał świetne rekomendacje Argentyńczykowi: - Paulo jest o trzy strony do przodu w podręczniku do nauki futbolu.

Z włoskiej wyspy wyemigrował na grecką. Był czerwiec 2014 roku, kiedy na Krecie wsiadł na rollercoaster. Klub OFI, jak cała gospodarka Grecji, znajdował się w kryzysie. Pytanie: ile płacą zastąpiło kiedy zapłacą i czy w ogóle. Gattuso ciągnął wózek załadowany sfrustrowanymi piłkarzami przez siedem kolejek. We wrześniu na konferencji prasowej wyrzucił z siebie to, co leżało mu na żołądku. Całą żółć. Poziom emocji taki, jak swego czasu u Giovanniego Trapattoniego w Bayernie Monachium lub Alberto Malesaniego w Panathinaikosie. Po włosku, angielsku i grecku zarzucił dziennikarzom, że piszą bzdury (oczywiście użył grubszych słów) i nie szanują go. W październiku podał się do dymisji, ale kibice stanęli za nim murem i uprosili pozostanie. Gattuso więc brnął dalej w ślepą uliczkę. Po grudniowych świętach zastrajkowali piłkarze, czekający na pensje od paru miesięcy. I miarka się przebrała. Góra nierozwiązywalnych problemów kazała mu odejść po 4 zwycięstwach w 15 meczach.

(…)

Tomasz Lipiński

Źródło artykułu: