Spokojnie czekam na swoją szansę - rozmowa z Przemysławem Tytoniem, bramkarzem Rody Kerkrade

Ma niespełna 21 lat, a w lecie 2007 roku biły się o niego czołowe polskie kluby oraz zespoły z zachodniej Europy. Ostatecznie został zawodnikiem holenderskiej Rody Kerkrade. O pierwszych miesiącach pobytu w Holandii, nadziejach na przyszłość i nie tylko rozmawialiśmy z Przemysławem Tytoniem.

W Rodzie Kerkrade spędziłeś już pół roku. Czy z perspektywy czasu nie żałujesz tego transferu?

- Na pewno nie. Od dawna marzyłem o tym żeby spróbować sił w lidze zagranicznej. Na razie jestem drugim bramkarzem i nie jest to szczyt moich ambicji. Siedzenie na ławce nie zadowala mnie. Póki co gra Bram Castro, w meczach idzie nam nieźle, a on sprawuje się dobrze więc trener nic nie zmienia. Ja z każdych treningów i meczy staram się wyciągać wnioski, aby stać się lepszym zawodnikiem. Wiem, że mój czas przyjdzie.

Poruszyłeś temat Castro. Czy fakt, ze rywalizujecie o pozycje bramkarza numer 1 nie wywołuje jakiś nieporozumień miedzy Wami?

- Nie. Z Bramem jak i Cliffem (Cliff Mardulier, trzeci bramkarz Rody - przyp. red.) dogaduje się bardzo dobrze. Nasza rywalizacja jest ostra ,ale zdrowa. Każdy chce grać, a miejsce w bramce jest tylko jedno.

Czy oprócz Rody i PSG interesowały się Tobą inne kluby, chociażby z Polski?

- Były zapytania z Anglii i konkretna oferta z FC Metz . Z Polski mogłem podpisać kontrakty z Koroną Kielce i Górnikiem Zabrze.

Jednak wybrałeś Rode. Jakbyś porównał pod względem infrastruktury holenderski klub z Twoim poprzednim pracodawcą - Górnikiem Łęczna?

- W Łęcznej infrastruktura jest na wysokim poziomie. Nie każdy zespół ma sztuczne boisko z oświetleniem, nowy stadion, własny hotel. Jest tam wszystko czego potrzeba. W Rodzie jest bardzo podobnie, tylko stadion troszkę większy (śmiech). Baza treningowa to 4 oświetlone boiska, 2 ze sztuczną i 2 z normalną nawierzchnią.

Wspomniałeś o stadionie. Jaka atmosfera panuje na holenderskich obiektach podczas meczów?

- Są różne momenty w meczu kiedy coś się dzieje. Wtedy automatycznie atmosfera się ożywia. Często słychać śpiewy wychwalające klub, lub pojedynczych zawodników. Rzadko bywa cicho. Tu w Holandii mecz to ogromne święto, im większy stadion tym atmosfera jest magiczniejsza.

Czy Przemysław Tytoń jest już rozpoznawalnym piłkarzem wśród kibiców Rody?

- Zdarzało mi się, że na mieście ktoś mnie rozpoznawał i życzył sukcesów, ale były też i takie momenty, w których byłem mylony z innym zawodnikiem.

Na przykład z jakim?

- Z Williamem Janssenem.

Mieszkasz w Kerkrade z kimś ze swoich bliskich?

- Mieszkanie wynajmuje w Heerlen - to 5 km od Kerkrade. Obecnie mieszkam sam i mam możliwość skupienia się tylko na tym na czym mi zależy.

Obserwujesz chociażby za pośrednictwem internetu rozgrywki Orange Ekstraklasy?

- Oczywiście. Cały czas śledzę wyniki nie tylko Ekstraklasy, ale także moich byłych klubów - Górnika Łęczna i Hetmana Zamość.

I jak oceniłbyś rozstrzygnięcia z rundy jesiennej?

- Nie jestem od oceniania, ale pierwsze co się rzuca w oczy to bezkonkurencyjność Wisły Kraków w tej rundzie.

Czy Holendrzy wiedzą coś na temat polskiej piłki?

- Tak, wiedzą, że naszym trenerem jest Leo Beenhakker. Znają Jerzego Dudka, Tomasza Iwana, Tomasza Rząse i kilku innych zawodników, którzy zrobili kariery w Holandii. To takie sprawy o których wie większość holenderskich kibiców.

Być może już niedługo będą wiedzieć coś więcej o Przemysławie Tytoniu... Czy wyznaczyłeś sobie jakiś konkretny czas, do którego chciałbyś "wskoczyć" do bramki Rody?

- Oczywiście mam swoje marzenia i cele do których będę dążył, ale nie stawiam sobie konkretnych dat i godzin kiedy mam zagrać. Spokojnie czekam na swoją szansę. Mój cel na dzień dzisiejszy to z każdym dniem zdobywać szczyt - nawet ten najmniejszy.

Jednym z marzeń na pewno również jest reprezentacja Polski...

- Oczywiście.

Jak bardzo różnią się treningi w Polsce od tych z Holandii?

- Bardzo dużo się biega. Nie lubię biegać, ale powoli się do tego przyzwyczajam. Treningi bramkarskie są podobne jak w Polsce. Duży nacisk kładzie się także na komunikację na boisku, podczas każdego treningu ćwiczymy ten element gry.

W jakim języku się porozumiewasz z kolegami?

- Częściej po angielsku, ale już coraz lepiej rozumiem holenderski. Przynajmniej tak mi się wydaje (śmiech). Dwa razy w tygodniu spotykam się z nauczycielem tego języka i razem ćwiczymy abym jak najszybciej zaczął mówić.

W takim razie na koniec pozostaje mi życzyć Ci sukcesów w nauce języka oraz przede wszystkim realizacji celów sportowych.

- Dzięki wielkie.

Komentarze (0)