Pogoń Szczecin awansowała pewnie. Pod względem umiejętności i jakości gry górowała zdecydowanie nad KKS 1925 Kalisz. Szczecinianie potwierdzili przewagę trzech lig czterema golami. Do ataku przystąpili praktycznie od pierwszego gwizdka. Na efekt nie musieli długo czekać.
- Chcieliśmy szybko strzelić gola, a najlepiej dwa, by przewaga zrobiła się bezpieczna. Im dłużej utrzymuje się wynik bezbramkowy w meczach z niżej notowanymi drużynami, tym trudniejsze staje się zadanie. W Kaliszu wydarzenia potoczyły się pod nasze dyktando - powiedział Dawid Kort, pomocnik Pogoni Szczecin.
Bramkarz Pogoni Dawid Kudła nie musiał przez 90 minut bronić groźnego strzału. III-ligowiec nie zmusił go do innego wysiłku niż dyrygowanie obrońcami i kilku interwencji na przedpolu.
- Nie było tak, że przez całe spotkanie czuliśmy się spokojnie - zaznaczył Kort. - W pewnych fragmentach czuliśmy napór przeciwnika. Przy stanie 2:0 zrobiło się nerwowo. KKS zaatakował, miał sytuację podbramkową i ewentualny gol kontaktowy byłby dla nas niebezpieczny. Na szczęście po przerwie dorzuciliśmy trzeciego oraz czwartego gola i tak zamknęliśmy mecz.
ZOBACZ WIDEO Otylia Jędrzejczak: Trener koordynator powinien to sprawdzić kilkadziesiąt razy (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Kort i spółka wygrali pierwszy mecz pod wodzą Kazimierza Moskala. Dotychczas w Lotto Ekstraklasie mają bilans dwa remisy i tyle samo porażek.
- Dostaliśmy pozytywny impuls przed powrotem do ligi. Nasza gra wygląda lepiej z meczu na mecz. Teraz doszedł dobry wynik. Był nam potrzebny, by nastroić się jeszcze lepiej na pojedynek z Bruk-Betem - zapewnił Kort.
Następna runda Pucharu Polski we wrześniu i Pogoń zagra w niej z Jagiellonią Białystok. W poprzednim sezonie została wyeliminowana właśnie przez tego przeciwnika.
- Wielu mówiło, że wylosowanie zespołu z Kalisza było dobre. Dla mnie to nie był wielki atut, a jeżeli mógłbym wybrać, to wolałbym zagrać z podobnym do nas rywalem. Trener dał szansę chłopakom, którzy grali mniej w lidze, więc sprawdzian mógł być jeszcze bardziej wartościowy. Losowanie to jednak losowanie i nie ma sensu dyskutować z jego wynikiem.
- W Kaliszu wykonaliśmy plan w stu procentach. Zwycięstwo, awans, coraz lepsza gra i to jest najważniejsze. Teraz czas na Jagę - zakończył pomocnik.