Szczęśliwy Klinsmann, zszokowany Bento

Bayern Monachium po wysokim wyjazdowym zwycięstwie nad Sportingiem Lizbona może być już pewny miejsca w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Bawarczycy zaaplikowali rywalom aż pięć bramek. Po końcowym gwizdku sędziego trener Portugalczyków był załamany. W odmiennym nastroju plac gry opuszczał Jurgen Klinsmann z Bayernu.

Paulo Bento winą za stracone bramki nie obarcza defensorów. Cały zespół ponosi odpowiedzialność za tą dotkliwą porażkę. - Kwartet defensorów Sportingu z meczu z Bayernem to ten sam, na który stawialiśmy w ostatnich spotkaniach, więc nie sądzę, by to oni byli odpowiedzialni za tę porażkę. Po utracie trzeciej bramki padła organizacja i piłkarze poddali się psychicznie. Wynik po pierwszej połowie na pewno nie był zasłużony (0:1). Mieliśmy swoje szanse, by doprowadzić do wyrównania, ale później straciliśmy dwie bramki w przeciągu sześciu minut. Zespół zaczął grać chaotycznie i nie potrafiliśmy nawiązać walki z Bayernem. Nie potrafiliśmy strzelić bramki silnemu i doświadczonemu rywalowi - powiedział trener Sportingu.

Bento uważa, że jego zespół z przebiegu całego spotkania nie zasłużył na taką klęskę. - Ta porażka jest zbyt dotkliwa, bo mieliśmy swoje sytuacje, zwłaszcza w pierwszej połowie. W sobotę w meczu z Benfiką wszystko poszło perfekcyjnie. Dzisiaj było zupełnie inaczej. Takie jest życie trenera i trzeba się z tym pogodzić. Jesteśmy bardzo rozczarowani. Nawet mając świadomość, że nasz rywal jest bardzo silny, taki wynik, jak ten, nie jest normalny na tym etapie Ligi Mistrzów. Musimy wyciągnąć wnioski z popełnionych błędów i zareagować w meczu ligowym (wyjazdowy z Porto). Nawet najlepsze zespoły mają czarne dni. To nie koniec świata - stwierdził.

Zadowolenia z osiągniętego wyniku nie krył trener Bayernu - Jurgen Klinsmann. - Bardzo dobrze przygotowaliśmy się do tego meczu. Spodziewaliśmy się presji rywala na początku spotkania i mieliśmy też trochę szczęścia. Udało się nam uchronić przed utratą bramki, wybijając piłkę z linii. Później Ribery zdobył bramkę po indywidualnej akcji. Kiedy podwyższyliśmy na 2:0 ze spokojem mogliśmy czekać na reakcję Sportingu. Musimy zagrać z takim samym zaangażowaniem w kolejnych spotkaniach: na początek z Werderem w Bundeslidze - powiedział.

Szkoleniowiec Bawarczyków nie ma wątpliwości, że ten wynik podniesie morale w jego zespole. - Jeżeli zdobywa się pięć bramek w meczu, to wynik jest zawsze znakomity. Ten tym bardziej, bo po tym spotkaniu otwarły się przed nami bramy ćwierćfinału, a wcześniej zanotowaliśmy serię nie najlepszych wyników. Sporting zagrał dobrze, zwłaszcza w pierwszej połowie, kiedy to często atakował prawą stroną boiska. My objęliśmy prowadzenie i to dało nam przewagę. Jeżeli to oni trafiliby do siatki jako pierwsi, mielibyśmy problemy - zauważył.

Źródło artykułu: