Górnik Łęczna - Lechia Gdańsk: męczarnie gdańszczan w Lublinie

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP/EPA / PAP/Tomasz Koryszko / Milen Gamakow (po lewej) i Przemysław Pitry (po prawej)
PAP/EPA / PAP/Tomasz Koryszko / Milen Gamakow (po lewej) i Przemysław Pitry (po prawej)
zdjęcie autora artykułu

Lechia Gdańsk pokonała Górnika Łęczna, choć szło jej jak po grudzie. Już od 7. minuty gospodarze grali w osłabieniu, co zdecydowanie ułatwiło rywalowi zadanie.

Zielono-czarni próbowali nawiązać walkę z faworyzowanym przeciwnikiem, ale wszystkie ich plany szybko wzięły w łeb. W 7. minucie Paweł Sasin sfaulował debiutującego w Lotto Ekstraklasie Milena Gamakowa i sędzia ukarał go czerwoną kartką, co wzbudziło kontrowersje wśród gospodarzy. Nieoczekiwanie to osłabiony Górnik stworzył sobie świetną sytuację po błędzie Lechii Gdańsk. W 13. minucie osamotniony Grzegorz Piesio ruszył na bramkę i uderzył nad poprzeczką. Trener Andrzej Rybarski nie zamierzał ryzykować i szybko zdjął z boiska napastnika Przemysława Pitrego, a w jego miejsce posłał do boju Łukasza Bogusławskiego, który zajął miejsce na prawej obronie. Nie był to najlepszy pomysł, gdyż 23-latek spisywał się fatalnie i kompletnie nie radził sobie na tej pozycji. Trudno mieć o to do niego pretensje, gdyż wiosną występował jako defensywny pomocnik. W szeregach Lechii niesamowicie aktywny był Milos Krasić. Kapitan gości dwoił się i troił aż 28. minucie trafił do siatki. Gdańszczanie świetnie rozmontowali defensywę rywali i były piłkarz Juventusu Turyn mocno strzelił w róg po podaniu Gersona. Drużyna prowadzona przez Piotra Nowaka zupełnie zdominowała Górnika i długo utrzymywała się przy piłce. Goście dążyli do podwyższenia prowadzenia, by jeszcze przed przerwą odebrać rywalowi nadzieję. Mimo wszystko rozpaczliwa obrona łęczyńskiego zespołu przyniosła efekt. Górnik nie był jednak w stanie przeprowadzić choć jednej składnej kontry.

ZOBACZ WIDEO Piotr Stokowiec: mogliśmy zagrać tą samą "11" co z Partizanem (źródło: TVP)

{"id":"","title":""}

Drugą połowę odważniej rozpoczęli gospodarze. Lechia sprawiała wrażenie zaskoczonej takim obrotem wydarzeń i w 54. minucie musiała przełknąć gorzką pigułkę. Lewą stroną boiska ruszył Grzegorz Bonin, strzelił z ostrego kąta i Vanja Milinković-Savić tak niefortunnie interweniował, że futbolówka wpadła do siatki. Był to pierwszy celny strzał Górnika w tym meczu.

Podrażnieni goście potrzebowali zaledwie 180 sekund, aby zdobyć gola na 2:1. Ciekawą akcję skutecznie zwieńczył Grzegorz Kuświk. Lechia opanowała sytuację, a w 64. minucie Kuświk główkował w słupek. Górnik jednak czyhał na kontry i wciąż wierzył, że ponownie może wyrównać. Gospodarze postawili wszystko na jedną kartę i w ostatnim kwadransie zagrali dwójką napastników. W 80. minucie Bartosz Śpiączka ograł bramkarza i skierował piłkę do siatki, ale był na spalonym. Po chwili uderzenie Leandro z ostrego kąta obronił Milinković-Savić.

Im bliżej końca meczu, tym odważniej Górnik nacierał. Ożywili się też kibice, którzy zaczęli dopingować gospodarzy. Zielono-czarni ambitnie dążyli do odwrócenia losów meczu, lecz Lechia zdołała utrzymać korzystny wynik i po raz pierwszy w tym sezonie cieszyła się z kompletu punktów.

Górnik Łęczna - Lechia Gdańsk 1:2 (0:1) 0:1 - Krasić 28' 1:1 - Milinković-Savić (sam.) 54' 1:2 - Kuświk 57' Składy: Górnik: Sergiusz Prusak - Paweł Sasin, Radosław Pruchnik, Maciej Szmatiuk, Leandro, Grzegorz Bonin, Łukasz Tymiński (75' Piotr Grzelczak), Szymon Drewniak, Dragomir Vukobratović, Grzegorz Piesio (59' Bartosz Śpiączka), Przemysław Pitry (13' Łukasz Bogusławski). Lechia: Vanja Milinković-Savić - Jakub Wawrzyniak, Mario Maloca, Gerson, Sławomir Peszko, Milen Gamakow (52' Marco Paixao), Michał Chrapek, Rafał Wolski, Milos Krasić (46' Aleksandar Kovacević), Flavio Paixao - Grzegorz Kuświk (71' Paweł Stolarski). Żółte kartki: Leandro, Prusak (Górnik) oraz Chrapek, Gamakow, Kuświk, Wolski (Lechia). Czerwona kartka: Sasin /7' za faul/ (Górnik). Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń). Widzów: 3574. Paweł Patyra z Lublina

Źródło artykułu: