Patrik Mraz: Szanse na awans są, ale minimalne

Porażka 0:3 u siebie z reguły eliminuje przegranych z marzeń o awansie do kolejnej rundy. W Gliwicach zdają sobie z tego sprawę, ale do rewanżu z IFK Piast podejdzie maksymalnie skoncentrowany.

Po porażce w II rundzie eliminacji Ligi Europy z IFK Goeteborg piłkarze niebiesko-czerwonych mieli nietęgie miny. - Ciężko mi się komentuje coś takiego... Cieszyliśmy się na ten mecz, ciężko pracowaliśmy cały rok, żeby być w tym miejscu i zagrać w Lidze Europy... A już na początku tracimy bramkę, potem drugą i w końcówce trzecią... Wynik 0:3 u siebie jest fatalny. Szanse na awans są, ale minimalne. Nie mam słów - nie dowierzał Patrik Mraz, obrońca Piasta Gliwice.

W odczuciu zawodnika gliwiczan obie strony miały podobną ilość sytuacji, ale to goście byli skuteczni. - IFK strzelił trzy bramki, ale więcej okazji sobie nie stworzył. My jednak też nie mieliśmy wielu sytuacji. Goście dobrze się bronili i mądrze poruszali po boisku. Mieliśmy problemy, żeby im zagrozić i boleśnie przegraliśmy - przyznał Słowak.

Pierwszego gola Piastunki straciły po rzucie rożnym. Przed spotkaniem piłkarze byli jednak na ten element w wykonaniu Szwedów przygotowywani. - Trener uczulał nas, że IFK zagrywa rzuty rożne na pierwsze słupek. Jednak tego, że dośrodkowaniem trafią prawie do bramki się nie spodziewaliśmy. Nie wiem czy zawodnik gości tak chciał czy tak wyszło, ale to nie ma znaczenia. Straciliśmy szybkiego gola i w takim meczu to działa na psychikę. Nie graliśmy piłki, do której kibice są przyzwyczajeni i jesteśmy bardzo smutni - nie ukrywał najlepszy asystent ligi z poprzedniego sezonu.

ZOBACZ WIDEO Dariusz Mioduski: kluczem do sukcesu jest przychód 50 mln euro (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Mimo wysokiej porażki przy Okrzei nie czują się gorsi od wicemistrzów Szwecji. - Nie uważam, że pomiędzy nami i i IFK jest tak duża różnica. My po prostu ten mecz zepsuliśmy. Wydaje mi się, że na boisku nie było aż takiej przepaści, na jaką wskazuje wynik - stwierdził były piłkarz Górnika Łęczna.

Piast dopiero uczy się grać bez Martina Nespora i Kamila Vacka. - Oni odeszli, ale są następni, którzy pokazują, że mogą grać w pierwszym składzie i walczyć za Piasta. Nie można myśleć, że nie ma już Nespora i Vacka. Trzeba się przygotować do ligi, a ich zastępcy muszą pokazać, że zasługują, żeby grać w Piaście - podkreślił 29-latek.

W czwartek szczególnie widoczny był brak Nespora. Gliwiczanie najczęściej rozprowadzali piłkę na skrzydło do Mraza właśnie, ale jego dośrodkowań nie miał kto zamykać. - Martin strzelał dla nas bramki, ale nie można patrzeć wstecz. Trzeba pracować z tym, co mamy i trenować to, co ćwiczyliśmy z Martinem. Mam na myśli właśnie dośrodkowania ze skrzydeł. Musimy walczyć bez niego, a inni mają jakość, tylko trzeba to zgrać, a będzie jak z Martinem - zakończył Patrik Mraz.

Źródło artykułu: