Roman Kołtoń dla SportoweFakty.pl: Jestem rozczarowany Beenhakkerem

Roman Kołtoń jest obok Mateusza Borka jednym z najbardziej znanych komentatorów piłkarskich w naszym kraju. Obaj mają za sobą m.in. wspólne komentowanie występów "biało-czerwonych" podczas Mundialu w Niemczech, czy Euro 2008, które odbyło się na boiskach Austrii i Szwajcarii. Z Kołtoniem udało nam się porozmawiać przy okazji środowego spotkania siatkarskiej Ligi Mistrzów pomiędzy Domexem Tytan AZS Częstochowa a Coprą Piacenza.

Obecność Kołtonia w Częstochowie, jak się okazuje nie była dziełem przypadku. Dziennikarz Polsatu Sport w ostatnim czasie coraz częściej gości na siatkarskich arenach i jak sam twierdzi, jest wielkim miłośnikiem tej dyscypliny sportu. - Strasznie lubię siatkówkę. Nigdy nie będę co prawda ekspertem, czy komentatorem siatkówki, ale siatkówka to jest fascynująca gra i przynosząca wiele radości. Ja dzisiaj byłem (wywiad przeprowadzony w środę – dop.red) i w Bełchatowie i w Częstochowie. Nie widziałem co prawda za wiele tego meczu, bo warunki są fatalne na drogach. W Bełchatowie było 3:1 i musieliśmy troszeczkę dłużej zostać, bo kolega dodatkowo robił wywiady z zawodnikami. Dojechaliśmy w trakcie trzeciego seta, mając cały czas informacje na bieżąco sms-em jak przebiega walka. Fascynujący dzień polskiego sportu bym powiedział. Zwycięstwo nad Rosjanami w Bełchatowie, zwycięstwo nad Włochami w Częstochowie. Po prostu szok - mówi specjalnie dla SportoweFakty.pl.

Ogromne wrażenie na Kołtoniu wywarła atmosfera panująca na trybunach częstochowskiej hali. - Atmosfera fantastyczna. Hala wypełniona kibicami i muszę przyznać, że było bardziej gorąco niż w Bełchatowie - dodaje Roman Kołtoń.

Oba polskie zespoły bardzo dobrze spisują się w tegorocznej edycji Ligi Mistrzów i w komplecie awansowały do grona ćwierćfinalistów. Kołtoń wierzy, że zarówno Skra Bełchatów jak i Domex Tytan AZS Częstochowa poradzą sobie z kolejnymi rywalami, choć jednocześnie zdaje sobie sprawę, że łatwo nie będzie. - Ja jestem tak pod wrażeniem dzisiejszego dnia, że widzę już nasze drużyny dalej, kosztem Odincowa i Trentino. Rozmawiam cały czas z kolegami, którzy na bieżąco zajmują się siatkówką i ponoć przed sezonem Częstochowa była skazana na degradację z ligi, a tu zespół robi furorę w pucharach. To jest piękne w sporcie, że pojawiają się talenty i wykazują się już na międzynarodowej arenie. To jest fantastyczne. Bardzo bym chciał, żeby awansowały dalej - uważa.

Nie omieszkaliśmy również zapytać Kołtonia o jego zdanie na temat postępowania Leo Beenhakkera. Kołtoń wciąż ostro optuje przy swoim i w dalszym ciągu nie pozostawia suchej nitki na selekcjonerze "biało-czerwonych". - Powiem szczerze, Leo Beenhakker przekroczył wszystkie granice. Moim zdaniem nie miał prawa podjąć pracy jako doradca techniczny Feyenoordu Rotterdam. Przeraża mnie to, że to wszystko zaszło bardzo daleko, bo muszę powiedzieć, że jak widzę wypowiedzi z wulgaryzmami ze strony Piechniczka, a Beenhakker go przebija, ja nie wiem naprawdę o co chodzi. Nie ma takiej wymiany poglądów na zachodzie. Proszę mi wierzyć, to jest niespotykane. Beenhakker daje też fatalny przykład. Ja go nazywam ostatnio wielkim lingwistą, ale nie będę mówił o co chodzi, bo pewnie młodzi ludzie nas słuchają. Nie będę mówił nawet na jaką literę. Cały czas przeklina, psioczy, narzeka. Psuję atmosferę przez to, że podejmuje pracę w Feyenoordzie. Zwala winę na innych. Nieprawdopodobne. To się potoczyło w fatalnym kierunku - podkreśla jeden z najbardziej znany polskich dziennikarzy sportowych.

Gdyby przyszłość Holendra na stanowisku selekcjonera reprezentacji Polski miała zależeć od Romana Kołtonia, Leo po ostatnich niesnaskach straciłby swoją posadę. Umowę zawarta z Polskim Związkiem Piłki Nożnej podobno uniemożliwia jednak rozstanie się z Holendrem. - Powiem szczerze, ja bym go zwolnił, ale kontrakt jest taki z tego co wiem, który uniemożliwia jego zwolnienie. Praktycznie nie ma tam żadnej klauzuli wypowiedzenia tego kontraktu. Ja bym powiedział tak, że jesteśmy skazani na Beenhakkera z różnych przyczyn, w tym kontraktu, bo bardzo trudno jest zmienić konie w trakcie przeprawy, a my jesteśmy właśnie w trakcie przeprawy. To, co robi Leo to zasługuje na wyrzucenie, ale z drugiej strony mamy za chwilę mecz z Irlandią i San Marino i co robić? Jesteśmy na niego skazani, a on się śmieje w twarz i to jest przykre. Jestem strasznie rozczarowany Beenhakkerem, bo na początku zrobił wiele dobrego, a teraz pokazał nam brzydki świat. On zawsze mówi do Polaków, że są brzydkie i brudne pytania, ale brudne są odpowiedzi na parę pytań - kończy Roman Kołtoń.

Komentarze (0)