Ruch Chorzów: Stawić czoło kryzysowi

Sport żyje dzięki sponsorom. Trwający na świecie kryzys na pewno nie poprawi sytuacji wielu polskich drużyn, które w dużo lepszych czasach miały problem z płynnością finansową. Kilka tygodni temu główny udziałowiec Ruchu Chorzów Mariusz Klimek zapowiedział, że wiele zespołów, szczególnie tych występujących w pierwszej lidze, może mieć problem z przystąpieniem do rozgrywek w rundzie wiosennej.

Działacze Ruchu Chorzów zdali sobie sprawę z nadchodzącego kryzysu w drugiej połowie ubiegłego roku. - Wiedzieliśmy, że musimy zacząć oszczędzać. Stąd wzięły się zwolnienia w administracji klubu - informuje prezes Niebieskich Katarzyna Sobstyl. - Musieliśmy się zastanowić jak przygotować się do nadchodzącego kryzysu. Nie chcieliśmy popełnić błędów poprzednich władz klubu - dodaje. Przypomnijmy, że pod koniec 2008 roku działacze Niebieskich spłacili wielomilionowe długi, które powstały za rządów Krystiana Rogali. Ostatecznie chorzowianie spłacili wszystkie zobowiązania, ale w międzyczasie powstały zaległości w stosunku do obecnych graczy Ruchu i innych pracowników klubu. Jednak tak jak obiecał główny udziałowiec Ruchu Mariusz Klimek, niemal wszystkie zaległe płatności już wpłynęły lub wpłyną na konta pracowników klubu do końca lutego.

- Jesteśmy uzależnieni od firm, które przekazują na sport pieniądze. W czasach kryzysu szukają jednak oszczędności głównie w zmniejszeniu ich przekazywania na sport - wyjaśnia Sobstyl. Zdaniem prezes Ruchu większość polskich klubów czekają dwa trudne lata.

Dodajmy, że w związku z ogólnoświatowym kryzysem, w ramach oszczędności, Niebiescy nie pozyskali w trakcie zimowej przerwy żadnego nowego piłkarza. Wcześniej zapowiadano, że na transfery nowych graczy przekazane zostaną fundusze zgromadzone ze sprzedaży akcji klubu. Rzeczywistość radykalnie zmieniła jednak wcześniejsze, ambitne plany.

Komentarze (0)