Sukces. Inaczej nie da się określić tego, co udało się ugrać Koronie. Opinia o kieleckiej ekipie zmieniała się z meczu na mecz. I tak od zespołu określanego mianem "pewnego spadkowicza", przeszliśmy do "rewelacji wyjazdów", a wiosną "niepokonanych".
Marcin Brosz i jego zawodnicy pokazali, że nie warto ferować wyroków przed pierwszym gwizdkiem. Ta niby sklecona na kolanie drużyna zapisała się na kilku kartach historii klubu. Znakomita postawa na obcym terenie, 12 meczów bez porażki wiosną czy chociażby premierowe zwycięstwo przy Łazienkowskiej w Warszawie - te momenty zapadną w pamięć wielu kibicom.
A przecież warto pamiętać, że w składzie nie było wielkich nazwisk. Tutaj mieliśmy bardziej do czynienia z grupą ambitnych osób, nierzadko skreślonych w innych miejscach, która miała sobie, ale też pozostałym, coś do udowodnienia. Łukasz Sierpina, Bartłomiej Pawłowski, Siergiej Pilipczuk czy Rafał Grzelak to na pewno jedni z wygranych.
ZOBACZ WIDEO Euro 2016: To dlatego Szczęsny przyjechał na zgrupowanie bez narzeczonej
Oczywiście, żeby nie "przesłodzić" trzeba wspomnieć, że nie brakowało też złych momentów. Ile to razy Korona wypuszczała zwycięstwo z rąk? Prowadzenie w Szczecinie 2:0 i porażka 2:3 to tylko jeden z przykładów. Do tego fatalna postawa w pierwszej części sezon na Kolporter Arenie, gdzie rywale przyjeżdżali jak po swoje. Mimo to bilans i tak wychodzi na duży plus.
Wypadałoby w tym miejscu zadać pytanie, co dalej? Lecz nauczeni doświadczeniem wiemy, że akurat w przypadku Korony lepiej się powstrzymać.
EkstraKLASA: Marcin Brosz
Wrócił na ławkę trenerską po ponad rocznej przerwie i... udowodnił, że jest specjalistą od spraw beznadziejnych. Brosz podjął rękawicę, nie przestraszył się sytuacji, jaka panowała w klubie i swoim opanowaniem - nie popadał w hurraoptymizm nawet mimo serii zwycięstw - chłodną analizą i bez wątpienia także odrobiną szczęścia zbudował monolit, który w pewnym momencie sezonu był tak nieprzewidywalny dla rywali, że mieli oni z Koroną ogromne problemy.
Nie ma wątpliwości, że praca w Kielcach była dla byłego opiekuna Piasta Gliwice czymś na wzór egzaminu - jeśli go zdasz, zgłoszą się po ciebie silniejsi, jeśli oblejesz, twój rozbrat z trenerką może potrwać znacznie dłużej. Brosz mimo kilku nietrafionych decyzji spisał się na solidną piątkę i zasłużenie zaskarbił sobie wdzięczność fanów.
EkstraKLAPA: Sprzedam klub! Albo i nie...
Klub piłkarski to nie worek ziemniaków. Nie pojedzie się z nim na targowisko i nie sprzeda pierwszej lepszej osobie. Porównanie mało wyszukane, ale chyba doskonale pasujące do tego, co od lat dzieje się w stolicy województwa świętokrzyskiego.
Gdyby nie wydarzenia sprzed kilku dni, prawdopodobnie w tym miejscu opisywalibyśmy coś/kogoś innego. Ale nie można przejść obojętnie obok tego całego zamieszania z planowaną sprzedażą Korony. Nowym właścicielem miał być Jakub Meresiński - nie będzie. Wojciech Lubawski przekonuje, że nic się nie stało, bo do 1 lipca klub i tak znajdzie nabywcę. Problem w tym, że taka deklaracja oznacza absolutny organizacyjny bałagan i być może jeszcze większe zmiany niż ostatnio.
Przy Ściegiennego nie są prowadzone żadne negocjacje kontraktowe - ani z zawodnikami, ani trenerem - ten według nieoficjalnych informacji porozumiał się już z działaczami Pogoni Szczecin. Jeśli tak dalej pójdzie będziemy mieli powtórkę z rozrywki, czyli budowanie drużyny na wariackich papierach. Teraz taki model funkcjonowania zakończył się happy endem, ale kto powiedział, że tak będzie za każdym razem?
Lider: Airam Cabrera
Szesnaście goli. Drugie miejsce w klasyfikacji najlepszych strzelców Korony w historii jej występów w Ekstraklasie (lepszy pod tym względem był tylko Grzegorz Piechna - przyp. red.) oraz tytuł wicekróla strzelców sezonu 2015/16. Hiszpan to jedno z wielkich objawień minionej kampanii. Gdy przyjechał do Polski wielu pukało się w czoło, powtarzając typowe w takich sytuacjach sformułowania "lepiej postawić na wychowanka". Cabrera po nadrobieniu zaległości w przygotowaniu fizycznym rozkręcał się długo. Na dobre odpalił wiosną i potwierdził, że nie jest napastnikiem z przypadku.
28-latek dał Koronie coś, czego nieudolnie poszukiwała w poprzednich latach - gwarancję goli. Po zimowej przerwie nikt w lidze nie strzelał tak regularnie jak były zawodnik rezerw Villarreal CF. Chyba nie będzie żadną przesadą, jeśli napiszemy, że bez niego złocisto-krwiści mogliby zapomnieć o w miarę spokojnym utrzymaniu. Niestety. Cabrera Koronie już raczej nie pomoże. Mnogość ofert spowodowała, że nawet nie usiadł do rozmów w sprawie swojego kontraktu. W zasadzie nie jest to dla nas zaskoczenie.
Cytat: Marcin Brosz
- Przy wspólnej pracy i pewnych ruchach jesteśmy w stanie stworzyć klub, z którym będą utożsamiali się ludzie z regionu.