Dariusz Trela: Sami sobie odebraliśmy szansę

WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki
WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki

Bramkarz Korony Kielce, podobnie jak pozostali zawodnicy, bardzo żałował, że i tym razem zespół Marcina Brosza nie sięgnął po komplet punktów. W realizacji tego celu nie pomógł nawet rzut karny w ostatnich minutach.

- Pierwszą połowę wygrywamy 1:0, a w drugiej mieliśmy akcję za akcję. Kwadrans dla Łęcznej, kwadrans dla nas. Wydaje mi się, że to jednak my mieliśmy dużo więcej klarownych sytuacji, żeby podwyższyć wynik, ale nerwówka była do samego końca - mówił po remisie z Górnikiem Łęczna golkiper złocisto-krwistych.

To gospodarze mieli piłkę meczową, ale Airam Cabrera nie skompletował dubletu - w pierwszej połowie Hiszpan zdobył swojego piętnastego gola w sezonie - marnując "jedenastkę". - Przy tym karnym chyba ktoś z "góry" chciał nam pomóc, ale sami sobie odebraliśmy szansę.

Po słabej pierwszej części meczu w wykonaniu gości, po zmianie stron Dariusz Trela musiał w kilku sytuacjach pokazać swoje umiejętności. 26-latkowi zdarzyły się też dwie niepewne interwencje, ale skończyło się bez konsekwencji dla drużyny z Kolporter Areny. - Ważne, że szczęście sprzyjało po mojej stronie i też nie wiemy co byłoby, gdybym nie podjął takich decyzji - stwierdził.

Zapytany o atmosferę w szatni po takim spotkaniu nie chciał zbyt wiele mówić. - Chcieliśmy ten mecz wygrać za wszelką cenę - rzucił jedynie.

Sobotniemu pojedynkowi towarzyszyła cisza na trybunach. To efekt konfliktu kibiców z prezesem klubu. Czy drużyna odczuła brak wsparcia ze strony fanów? - Wiadomo, że lepiej gdy coś się dzieje na stadionie, jest głośno.

ZOBACZ WIDEO Świetna seria FC Barcelona, kolejny rywal rozgromiony! Zobacz skrót meczu ze Sportingiem Gijon [ZDJĘCIA ELEVEN]

Źródło artykułu: