Pierwsza połowa meczu z Sandecją Nowy Sącz nie zwiastowała tak wysokiej porażki. - Gospodarze mieli jedną stuprocentową okazję, a my nie wykorzystaliśmy rzutu karnego i dwóch innych sytuacji na zdobycie bramki. Potem się to na nas zemściło - komentował szkoleniowiec GKS-u Katowice.
- W drugiej połowie dwa rzuty karne i czerwona kartka Alana Czerwińskiego spowodowały, że nasze szanse na korzystny wynik zdecydowanie się zmniejszyły. Później Sandecja zdołała jeszcze strzelić dwie bramki - dodał Jerzy Brzęczek.
- Źle rozegraliśmy to spotkanie, popełniliśmy kilkanaście błędów indywidualnych i niestety wysoko przegraliśmy. Katastrofa - mówił Adrian Frańczak. - Mieliśmy swoje sytuacje, rzut karny w I połowie, ale nic nie strzeliliśmy. Później wszystko się zemściło, niestety taka jest piłka. Sandecja jest teraz na fali. My też do tego meczu nieźle wyglądaliśmy - przypomniał 28-letni skrzydłowy.
Frańczak również przyczynił się w sporym stopniu do porażki, bo faulował Macieja Małkowskiego w polu karnym. Chwilę później Arkadiusz Aleksander podwyższył na 2:0. - Tak, mój błąd był ewidentny. Do tego niepotrzebna czerwona kartka, sporo emocji, nerwów i kończyliśmy mecz w dziesiątkę.
Po 4 spotkaniach bez porażki katowiczanie poczuli, że mogą się jeszcze zakręcić w okolicach podium. Teraz te zamiary zostały nieco przytępione. Na ten moment GKS traci do trzeciego miejsca 5 punktów, więc dystans nie był aż tak duży.
- To była dla nas dobra lekcja. Zabrakło nam koncentracji i konsekwencji, co szczególnie w drugiej połówce się na nas zemściło. Gratuluję Sandecji zwycięstwa - zakończył trener Jerzy Brzęczek.
Zobacz wideo: Piłkarze Podbeskidzia: To jest tak pokręcone...
{"id":"","title":""}
Źródło: TVP S.A.