Niemcy w fazie przebudowy, proces dokonuje się boleśnie. Czy Joachim Loew ułoży drużynę do Euro 2016?

PAP/EPA / PAP/EPA/CHRISTIAN CHARISIUS / PAP/EPA/CHRISTIAN CHARISIUS
PAP/EPA / PAP/EPA/CHRISTIAN CHARISIUS / PAP/EPA/CHRISTIAN CHARISIUS

Prawdziwy ból głowy mają przed mistrzostwami Europy fani reprezentacji Niemiec. Po wygranym mundialu w Brazylii zespół Joachima Loewa nie potrafi odzyskać równowagi. - Jesteśmy w okresie przejściowym - tłumaczy niemiecki dziennikarz, Ulrich Hesse.

Problem wygląda na poważny. Drużyna znana wcześniej z żelaznej konsekwencji, nagle zaczęła się gubić. W Wielką Sobotę uległa przed własną publicznością Anglii 2:3. Była to szósta porażka mistrzów świata od zakończenia brazylijskiego turnieju. Wiele osób wpadło w panikę. Co tak naprawdę dolega podopiecznym Loewa? - Niektórzy mówią, że wszystko - śmieje się Hesse, autor książki "Tor! Historia niemieckiej piłki nożnej".

- Kiedy przyglądam się temu na poważnie, widzę wielkie poszukiwania. Selekcjoner próbuje znaleźć odpowiednią kombinację i równowagę. Najgorzej sytuacja wygląda w tyłach. Mamy tylko dwóch zawodników światowej klasy, jeśli chodzi o defensywę: Matsa Hummelsa oraz Jerome Boatenga. To zdecydowanie za mało. Kiedy na boku są gracze klasy Jonasa Hectora, poziom znacznie spada - analizuje Hesse.

Z tego powodu Loew zamierza skoncentrować grę w środku pola, choć i tam nie jest wesoło. Boateng wciąż leczy kontuzje. O rytmie meczowym do mistrzostw Europy nie ma mowy. Ciut dalej, na pozycji numer sześć reprezentacja Niemiec dysponuje tylko jednym klasowym zawodnikiem. To Sami Khedira z Juventusu. Wiele osób liczyło, że wreszcie podniesie się także Bastian Schweinsteiger. Pomocnik Manchesteru United jest bez formy. Ostatnio przez kilka tygodni leczył kontuzję kolana. Do Euro 2016 najprawdopodobniej optymalnej dyspozycji już nie odzyska.

- Dla nas to ważna pozycja. Jeśli coś tam nie funkcjonuje - tak jak podczas spotkania z Anglikami, którzy w pewnym momencie zaczęli wywierać presję na tę strefę - Loew nie ma prawie żadnych możliwości, by reagować personalnie. Mógłby przesunąć zespół wyżej, ale zrozumienie nie jest jeszcze dostatecznie dobre, żebyśmy grali w ten sposób. Dlatego robił zmiany, choć z każdym wprowadzonym zawodnikiem byliśmy tylko słabsi - kręci głową niemiecki dziennikarz.

W jego kraju żyją dziś nadzieją. Dotychczas drużyna narodowa za każdym razem mobilizowała się dopiero podczas wielkiego turnieju. - Cały kraj marzy, żeby teraz też tak było - kończy Hesse.

Mateusz Karoń

Komentarze (0)