Korona - Śląsk: Jak trwoga to do... Cabrery! Kielczanie wyszarpali punkt!

WP SportoweFakty / Tomasz Fąfara
WP SportoweFakty / Tomasz Fąfara

Kolejną potężną dawkę sportowych emocji dostarczyli swoim kibicom zawodnicy Korony! Kielczanie w meczu 27. kolejki Ekstraklasy stracili dwa gole, ale nie poddali się i doprowadzili do remisu. A dokładniej zrobił to Airam Cabrera.

Co w kilkadziesiąt godzin po objęciu posady może zdziałać Mariusz Rumak? To pytanie zadawali sobie nie tylko kibice Śląska. Dwukrotni mistrzowie Polski przyjechali do stolicy województwa świętokrzyskiego w celu przerwania serii czterech meczów bez zwycięstwa.

- Zdajemy sobie sprawę jakiej rangi jest to mecz i zrobimy wszystko, aby wygrać - powiedział kapitan koroniarzy, Kamil Sylwestrzak. Strzał w poprzeczkę Nabila Aankoura z 8. minuty mógł napawać optymizmem kieleckich kibiców. Jednak to, co wydarzyło się w kolejnych fragmentach potwierdziło, że pierwsze połowy nie są domeną gospodarzy. To Śląsk prezentował się korzystniej. A szczególnie wyróżniał się Tomasz Hołota. 25-latek co prawda najpierw katastrofalnie spudłował z trzech metrów, lecz tuż przed upływem pierwszego kwadransa to właśnie po jego strzale futbolówka... odbiła się od niedawno ułożonej murawy i zmyliła Dariusza Trelę. Dla pomocnika to trzeci gol w tym roku

Co było dalej? Doskonale znany obrazek na Kolporter Arenie. Zawodnicy Marcina Brosza bardzo chcieli, problem w tym, że za dobrymi chęciami nie poszło odpowiednie wykończenie. W tym elemencie zawiedli Łukasz Sierpina i Elhadji Pape Diaw. Z pomocą w 42. minucie próbował im nawet przyjść Mateusz Abramowicz. Pomyłka golkipera Śląska nie została wykorzystana. Po drugiej stronie natomiast nieskuteczny był Piotr Celeban. Jego uderzenie z trudem powstrzymał Trela.

Przerwa nie wybiła z rytmu zaskakująco dobrze dysponowanego zespołu trenera Rumaka. Goście byli nie tylko twardzi w obronie, ale przede wszystkim potrafili odnaleźć się w polu karnym przeciwnika, do bólu wykorzystując jego bezradność. Po raz drugi zobaczyliśmy to w 59. minucie, gdy Tom Hateley dośrodkował idealnie na nogę pozostawionego bez opieki Laszy Dwaliego!

Po tej sytuacji złocisto-krwiści nie mieli już nic do stracenia. Wynik próbowali ratować poderwani z ławki rezerwowych Marcin Cebula i Łukasz Sekulski, jednak to nie oni, a Airam Cabrera zafundował publiczności kolejne show! Hiszpan w 74. minucie zdobył jedenastego gola w sezonie!

120 sekund później prowadzący zawody Paweł Gil popełnił gigantyczny błąd. Arbiter z Lublina nie przyznał Koronie zasłużonego rzutu karnego, po ewidentnym zagraniu ręką. Swoje winy "odkupił" pięć minut przed końcem. Wówczas nie miał żadnych wątpliwości - a powinien. Kto zrobił pożytek z "jedenastki"? Oczywiście Airam Cabrera.

Pozyskany kilka miesięcy temu napastnik okazał się bohaterem Kielc, ponieważ jego dwa trafienia pozwoliły Koronie wyszarpać remis. Dla miejscowych to sukces. Śląsk z kolei sam sobie jest winien. Przełamanie było o krok.

Korona Kielce - Śląsk Wrocław 2:2 (0:1)
0:1 - Tomasz Hołota 14'
0:2 - Lasza Dwali 59'
1:2 - Airam Cabrera 74'
2:2 - Airam Cabrera 86' (k.)

Składy:

Korona Kielce: Dariusz Trela - Kamil Sylwestrzak, Radek Dejmek, Elhadji Pape Diaw, Vladislavs Gabovs - Łukasz Sierpina (66' Łukasz Sekulski), Vlastimir Jovanović, Rafał Grzelak (66' Marcin Cebula), Bartłomiej Pawłowski, Nabil Aankour (83' Siergiej Pilipczuk) - Airam Cabrera.

Śląsk Wrocław: Mateusz Abramowicz - Paweł Zieliński, Piotr Celeban, Lasza Dwali, Mariusz Pawelec (84' Krzysztof Ostrowski) - Robert Pich, Tom Hateley, Marcel Gecov, Tomasz Hołota, Kamil Dankowski (87' Peter Grajcar) - Kamil Biliński (74' Ryota Morioka).

Żółte kartki: Nabil Aankour, Kamil Sylwestrzak (Korona) oraz Kamil Biliński, Mariusz Pawelec, Robert Pich, Marcel Gecov (Śląsk).

Sędzia: Paweł Gil (Lublin).

Widzów: 5459.

Sebastian Najman z Kielc

Zobacz wideo: #dziejesiewsporcie: pudło roku?

Źródło: WP SportoweFakty

Źródło artykułu: