Korona - Lechia: Cabrera odczarował Kolporter Arenę!

PAP
PAP

Takiego występu napastnika w barwach Korony dawno nie było! Hat-trick Airama Cabrery dał kielczanom długo wyczekiwane zwycięstwo na własnym stadionie. Grająca całą drugą połowę w osłabieniu Lechia straciła cztery gole!

19 lipca 2015 roku - to data, do której kibice Korony bardzo często wracali pamięcią. To właśnie wtedy po raz pierwszy i zarazem ostatni w trwającym sezonie ich drużyna sięgnęła po komplet punktów na Kolporter Arenie. Czy wizyta podbudowanej efektownym zwycięstwem z Podbeskidziem Bielsko-Biała (5:0) Lechii Gdańsk to dobra okazja do przerwania czarnej serii? Statystyki pokazywały, że tak.

Gospodarze, podobnie jak miało to miejsce przed kilkoma dniami w Szczecinie, nie zamierzali czekać na to, co zrobi rywal i od razu wzięli sprawy w swojej ręce. Efekt? Rzut karny w 8. minucie podyktowany za faul Marko Maricia na Łukaszu Sierpinie bardzo pewnie wykorzystał najlepszy strzelec złocisto-krwistych Airam Lopez Cabrera.

Zawodnicy Piotra Nowaka długo nie umieli się odnaleźć na dramatycznej "murawie" stadionu przy Ściegiennego i w 15. minucie mogli już przegrywać różnicą dwóch goli. Debiutujący w Koronie Bartosz Rymaniak uderzył nieznacznie obok dalszego słupka. Tak naprawdę dopiero kilka minut później przyjezdni zaczęli łapać rytm i zagrażać bramce Zbigniewa Małkowskiego. Niewiele zabrakło, a przed upływem drugiego kwadransa mielibyśmy remis. Kielczan uratował ofiarny wślizg Kamila Sylwestrzaka oraz interwencja 38-letniego golkipera.

Lechiści z akcji na akcję mieli coraz większą przewagę. Aż w 34. minucie przyniosło im to wyrównanie. Na listę strzelców wpisał się Grzegorz Wojtkowiak, ustalając rezultat chaotycznej pierwszej połowy.

Odrobienie strat korzystnie wpłynęło na gdańszczan? Nic z tego. Tuż po przerwie w drużynie gości doszło do prawdziwej kumulacji nieszczęść. Najpierw z boiska za drugie "żółtko" wyleciał Gerson, a w 50. minucie jedenastkę - tym razem po zagraniu piłki ręką - na siódme trafienie w rozgrywkach zamienił Cabrera.

Hiszpan nie zamierzał poprzestać na dublecie i niedługo później po raz trzeci oglądaliśmy jego radość! Odbita przez Maricia futbolówka spadła prosto pod nogi 28-latka, który doskonale wiedział co zrobić z takim "prezentem".

Nauczeni doświadczeniem z ostatniej kolejki piłkarze trenera Brosza zamiast bronić prowadzenia walczyli o jego powiększenie. Szybko okazało się, że decyzja ta była jak najbardziej trafiona, ponieważ na szczęśliwą bramkę Łukasza Sierpiny niespodzianie odpowiedział Grzegorz Kuświk. Ostatecznie zdziesiątkowana Lechia musiała uznać wyższość Korony. Tym samym ekipa z województwa świętokrzyskiego przerwała pasmo niepowodzeń przed własną publicznością.

Korona Kielce - Lechia Gdańsk 4:2 (1:1)
1:0 - Airam Lopez Cabrera (k.) 8'
1:1 - Grzegorz Wojtkowiak 34'
2:1 - Airam Lopez Cabrera (k.) 50'
3:1 - Airam Lopez Cabrera 60'
4:1 - Łukasz Sierpina 72'
4:2 -Grzegorz Kuświk 74'

Składy:

Korona Kielce: Zbigniew Małkowski - Bartosz Rymaniak (58' Vladislavs Gabovs), Dmitrij Wierchowcow, Radek Dejmek, Kamil Sylwestrzak - Tomasz Zając (76' Michał Przybyła), Vlastimir Jovanović, Charlie Trafford (46' Aleksandrs Fertovs), Nabil Aankour, Łukasz Sierpina - Airam Lopez Cabrera.

Lechia Gdańsk: Marko Marić - Grzegorz Wojtkowiak, Mario Maloca, Gerson, Lukas Haraslin (50' Paweł Stolarski) - Daniel Łukasik (60' Marco Paixao), Milos Krasić, Sebastian Mila, Sławomir Peszko (69' Michał Mak) - Grzegorz Kuświk, Flavio Paixao.

Czerwona kartka: Gerson /47' - druga żółta/ (Lechia).

Żółte kartki: Bartosz Rymaniak (Korona) oraz Gerson, Grzegorz Wojtkowiak, Mario Maloca (Lechia)

Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków).

Widzów: 5103.

Sebastian Najman z Kielc
Zobacz wideo: Kondycja polskiego sportu 2016 - debata

{"id":"","title":""}

Źródło: TVP S.A.

Źródło artykułu: