Czesław Michniewicz czuje wiosnę

Piłkarskie wiosny Pogoni Szczecin w Ekstraklasie nie należały dotychczas do udanych. Trener Czesław Michniewicz lubi ten okres.

Powroty Portowców po zimowych przygotowaniach były trudne. Tak samo, gdy walczyli o awans do Ekstraklasy, jak i w elicie. Pogoń Szczecin notowała straty na początku roku, po czym musiała gonić.

Pierwszym, optymistycznym sygnałem jest powrót do Szczecina trenera przygotowania fizycznego Piotra Jankowicza. Zapracował na poważanie, gdy zajmował się formą zespołu w sztabie Artura Płatka. Po drugie szef sztabu Czesław Michniewicz ma wyraźnie wyższą średnią punktów w rundach wiosennych niż jesiennych.

Popisem trenera Michniewicza była runda wiosenna w drodze po swoje, jedyne dotychczas mistrzostwo Polski z KGHM Zagłębiem Lubin. Pierwszy mecz na ławce Miedziowych wygrał z Koroną Kielce, czyli z tym samym klubem, z jakim w poniedziałek zmierzy się Pogoń.

Michniewicz przygotowywał lubinian do wiosny przez 40 dni, a to prawie tyle samo, na ile rozłożył tegoroczne treningi Pogoni. Zagłębie było na trzech zgrupowaniach: pierwsze było w Pogorzelicy, a ostatnie w Turcji. Jeżeli do tego dodać, że obie drużyny zagrały po osiem sparingów, to widać jak na dłoni, że szkoleniowiec powiela sprawdzone rozwiązanie.

- Pogorzelica to przyjemne miejsce. W sam raz aby wykonać odpowiednią pracę. Byłem tu w mistrzowskim sezonie z Zagłębiem i graliśmy wtedy nawet sparing z Pogonią Nową. Pamiętam, że strasznie wiało i było zimno. Każdy dzień zaczynaliśmy kriokomorą, później biegaliśmy po plaży - wspomina Michniewicz.

Zagłębie było wiosną zdecydowanie najlepsze w Ekstraklasie. Wygrało 11 spotkań, tylko dwa zremisowało i przegrało. Na finiszu wyprzedziło PGE GKS Bełchatów i zdobyło mistrzostwo. Na swoim terenie nie dało się pokonać nawet raz, choć wiosnę zaczęło od skromnego zwycięstwa 1:0 z Odrą Wodzisław.

- W Lubinie w pierwszym sezonie sięgnęliśmy po mistrzostwo. Gdy przyszedłem do zespołu, był on w dolnej połówce tabeli. Po pierwszym meczu powiedziałem zawodnikom, że Zagłębie będzie mistrzem Polski - jeśli nie w tym sezonie, to rok później. Marzenia szybko się spełniły - opisał Michniewicz na swojej stronie internetowej.

Drugim majstersztykiem trenera było utrzymanie w Ekstraklasie Podbeskidzia Bielsko-Biała. Praca z Góralami była jego ostatnią przed długim bezrobociem i przejęciem Pogoni. Tu wypada odnotować, że wszedł do szatni w trakcie rundy po zamieszaniu na ławce trenerskiej. Bardziej zadziałała więc magia nowej miotły i umiejętności motywacyjne. Jego Podbeskidzie uciekło z dna tabeli, zdobywając 21 punktów w 11 meczach.

Trener Pogoni wykręcał wiosną lepsze średnie punktów niż jesienią w Lechu Poznań i Widzewie Łódź. Klub z centralnej Polski był po zimowych przygotowaniach czwartą siłą ligi i tak samo jak mistrzowskie Zagłębie nie przegrał meczu u siebie. Po sezonie Michniewicz nie porozumiał się z Widzewem w sprawie przedłużenia kontraktu, ale wiele osób w Łodzi, wspomina go równie dobrze jak w Lubinie czy Poznaniu.

Nie zawsze było wesoło. Niepowodzenie Michniewicza kojarzy się z żółto-niebieskimi barwach. To z Arki odszedł w trakcie rundy wiosennej, co nie przydarzało mu się w innych miejscach. Po sześciu meczach bez zwycięstwa na początek roku. Choć sytuacja wyjściowa przed rundą rewanżową była dobra, to zdaniem trenera, drużynę czekała gruntowna przebudowa. Tej nie udało się dokonać. - Na rozwiązanie kontraktów nie było pieniędzy, a na transfer zainteresowanych klubów - tłumaczy.

I dodaje: - Sportowo nic wielkiego z Arką nie osiągnąłem, a do pełni szczęścia zabrakło kilku punktów z początku rundy rewanżowej i wtedy byłoby pewne utrzymanie w lidze i finał Pucharu Ligi na wyciągnięcie ręki.

Zakwalifikować się do europejskich pucharów nie udało się Michniewiczowi z Polonią Warszawa, choć taki był cel właściciela klubu Józefa Wojciechowskiego. Czasu na wdrożenie swojej wizji nie było jednak dużo. "Polski Mourinho" prowadził Czarne Koszule tylko przez siedem kolejek.

Teraz przed szkoleniowcem pierwsza runda w Pogoni po zaplanowanym i dowodzonym okresie przygotowań. Do jego sztabu dołączył Jankowicz, piłkarze unikali kontuzji, a Michniewicz chwalił sobie warunki do treningów. Nic, tylko potwierdzać umiejętność punktowania wiosną.

Michał Pazdan: chcemy jak najszybciej dogonić Piasta

{"id":"","title":""}

Źródło: TVP S.A.

Źródło artykułu: