W XXI wieku Polska brała udział w czterech turniejach rangi mistrzowskiej - po dwa razy były to mistrzostwa świata i mistrzostwa Europy. Za każdym razem biało-czerwoni kończyli udział po zaledwie trzech spotkaniach fazy grupowej, choć przed turniejami piłkarze i kolejni trenerzy zapowiadali, że będzie inaczej, i wyjście z grupy to absolutne minimum. W pewnym momencie powstał nawet dowcip związany z występami naszych kadrowiczów na Euro i mundialach, brzmiał tak: Z kim polscy piłkarze spotkają się po rozgrywkach grupowych? - Z polskimi kibicami na Okęciu... Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują jednak, że tym razem będzie inaczej. A przynajmniej powinno być i to niezależnie od tego, kogo przydzieli nam los w najbliższą sobotę.
Po raz pierwszy w historii w ME wystąpią aż 24 reprezentacje (niemal połowa wszystkich zrzeszonych w UEFA), po raz pierwszy też po fazie grupowej odbędą się nie ćwierćfinały, a spotkania 1/8 finału. A to oznacza, że nie tylko dwie czołowe ekipy z każdej grupy awansują do kolejnych gier, ale też cztery najlepsze spośród tych, które zajmą trzecie miejsca. W zaistniałej sytuacji, nawet jeśli kadrowicze Adama Nawałki źle wejdą w turniej istnieje duże prawdopodobieństwo, że w najgorszym wypadku meczem o wszystko będzie nie jak do tej pory drugie spotkanie, a ostatnie. Prawdziwa i poważna gra zacznie się natomiast dopiero od 1/8 finału.
Przez sporą część zagranicznych dziennikarzy Polska została uznana za najmocniejszą drużynę znajdującą się w trzecim koszyku. Niektóre media, jak na przykład "La Gazzetta dello Sport", traktują wręcz kadrę prowadzoną przez Nawałkę na równi z niektórymi zespołami znajdującymi się w pierwszym koszyku (np. Portugalią). Okazuje się więc, że wyniki osiągane w ostatnim czasie przez naszą reprezentację zrobiły wrażenie na zagranicznych obserwatorach, którzy znacznie poważniej podchodzą do ewentualnej rywalizacji z biało-czerwonymi niż jeszcze kilkanaście czy kilkadziesiąt miesięcy temu.
Jak mogłaby wyglądać grupa marzeń? Skład z Portugalią, Szwajcarią i Albanią albo Belgią, Austrią i Islandią nie wydaje się przesadnie mocny. Z kolei jeden z najtrudniejszych, przynajmniej na papierze, zestawów to Hiszpania, Włochy i Turcja. Z pewnością natomiast w fazie grupowej nie zagramy z Czechami, Szwecją, Węgrami, Słowacją i Rumunią, cała piątka znalazła się bowiem w trzecim koszyku, tym samym, z którego losowani będą biało-czerwoni. Nie licząc Szwecji, która w ostatnich dwudziestu latach była niezwykle niewygodnym rywalem dla Polski, odpadają nam więc w komplecie rywale, których wielu chętnie widziałoby w gronie grupowych przeciwników podczas Euro 2016.
Z drugiej strony, jeśli nasza reprezentacja ma wreszcie osiągnąć jakikolwiek sukces, musi umieć rywalizować z każdym. Nie tak dawno, bo cztery lata temu wydawało się, że los był dla Polski łaskawy, że podczas losowania grup Euro 2012 trafiliśmy najlepiej jak mogliśmy, i że nie powinno być większych problemów z awansem do ćwierćfinału. Wszak Rosja, Czechy i Grecja nie wydawały się przesadnie trudnymi rywalami. Tymczasem turniej skończyliśmy już po trzech meczach z dwoma punktami na koncie i ledwie dwoma strzelonymi golami. Z kolei podczas mundialu w 1974 roku kadra prowadzona przez Kazimierza Górskiego miała w grupie takie potęgi jak Włochy i Argentyna i według wszelkich prognoz miała rozegrać tylko trzy spotkania, a jednak na boisku udowodniła wartość i została trzecią drużyną świata. Jeśli więc Polacy mają we Francji za kilka miesięcy cokolwiek osiągnąć, muszą radzić sobie także z takimi rywalami jak Anglia, Francja czy Włochy, jeśli to właśnie z nimi przyjdzie się mierzyć. Owszem, statystyki i dotychczasowe wyniki osiągane przez naszą reprezentację w rywalizacji chociażby z Anglią czy Hiszpanią nie powalają na kolana (tylko raz udało się wygrać z obydwoma reprezentacjami, było to jednak odpowiednio ponad 40 i 30 lat temu), skoro jednak za kadencji Nawałki udało się przełamać jedną niemoc (historyczne zwycięstwo nad Niemcami), czemu nie miałoby się udać po raz kolejny? Wiara podobno czyni cuda, a kibicom w naszym kraju akurat wiary w sukces odmówić nie sposób.
Miejscem ceremonii losowania będzie Pałac Kongresowy w Paryżu. Z zapewnieniem 12 grudnia bezpieczeństwa nie powinno być problemów. Po atakach terrorystycznych, jakie miały miejsce niemal miesiąc temu, służby bezpieczeństwa są jeszcze bardziej wyczulone na każde ewentualne zagrożenie. Zresztą losowanie odbędzie się zaraz po zakończeniu Szczytu Klimatycznego, który odbywa się w Paryżu od 30 listopada, a więc w zasadzie nie będzie trzeba mobilizować dodatkowych sił policyjnych, bo wystarczająca liczba stróżów prawa i tak obecnie przebywa w stolicy Francji.
Jak będzie przebiegać losowanie? W pierwszej kolejności rozlosowane zostaną zespoły najwyżej rozstawione, a więc z pierwszego koszyka. Wiadomo, że w grupie A znajdzie się gospodarz - Francja, do pozostałych grup zostaną natomiast dolosowane inne reprezentacje z grona najsilniejszych. Po przydzieleniu do poszczególnych grup zespołów z pierwszego koszyka dolosowane zostaną kolejne drużyny - najpierw z koszyka numer 4, potem z trzeciego (w tym Polska), na końcu zaś z drugiego.
Warto dodać, że niezależnie od współczynnika, jakim mogą pochwalić się reprezentacje, w pierwszym koszyku automatycznie znalazły się Francja i Hiszpania. O ile aktualni mistrzowie Europy nawet bez wprowadzenia tej zasady i tak trafiliby do grona najlepszych, o tyle gospodarz Euro 2016 znalazłby się w drugim koszyku. Stracili na tym Włosi, którzy w ten sposób wypadli ze ścisłej czołówki i mogą znaleźć się w grupie z jedną z piłkarskich potęg, co byłoby niemal niemożliwe, gdyby byli losowani z pierwszego koszyka. Zaskakuje chociażby obecność w trzecim koszyku reprezentacji Węgier, która w żadnej wielkiej imprezie piłkarskiej nie uczestniczyła od bardzo dawna, z kolei Irlandczycy, którzy uczestniczyli w Euro 2012, znaleźli się wśród najsłabszych. Taki, a nie inny podział może spowodować, że w jednej grupie znajdą się na przykład Belgia, Ukraina, Węgry i Albania.
Jak donosi niemiecki "Kicker", w role losujących wcielić się mają byli znani piłkarze, członkowie drużyn, które w ostatnich dwudziestu latach sięgały po mistrzostwo Europy, bohaterowie decydujących spotkań. Jednym z nich będzie Oliver Bierhoff, były snajper reprezentacji Niemiec, zapamiętany z wyczynu podczas finału Euro 1996 (Niemcy mierzyły się wówczas z Czechami), w którym zdobył dwie bramki dające jego reprezentacji złoty medal. Losować mają także Francuz David Trezeguet, mistrz Europy z 2000 roku, zdobywca zwycięskiej bramki (w dogrywce) w finałowym meczu z Włochami podczas turnieju rozgrywanego na boiskach Belgii i Holandii, a także Angelos Charisteas, strzelec gola w finale Euro 2004, w którym Grecja sensacyjne ograła Portugalię.
Włosi, Niemcy, Anglicy, Francuzi - przedstawiciele tych krajów nie chcą trafić na Polskę, wskazując, że jesteśmy najtrudniejszym przeciwnikiem, którego można wylosować z trzeciego koszyka, choć w każdym kraju znajdują się i tacy, którzy mają odmienne zdanie. Na przykład jedna ze stacji radiowych we Francji uznała, iż dobrze byłoby trafić na biało-czerwonych, co niezmiennie zdziwiło chociażby byłego selekcjonera gospodarzy przyszłorocznych ME - Raymonda Domenecha. Notowania bukmacherów również są dość optymistyczne, wskazują bowiem, że podopieczni Nawałki powinni dotrzeć co najmniej do 1/8 finału. Może po losowaniu notowania Polski jeszcze wzrosną?
Ceremonię zaplanowano na 12 grudnia na godzinę 18.00. Kilkadziesiąt minut później znane będą już składy grup. Poszczególne reprezentacje będą mogły wówczas rozpocząć operację Euro 2016 i planować sparingi pod kątem występu we francuskim turnieju. Transmisję z wydarzenia przeprowadzi Polsat.
Łukasz Konstanty
Czytaj więcej w PN
Louis van Gaal zostanie zwolniony?
Artur Jędrzejczyk wypożyczony do Legii
8:0 Realu. Tak wysoko nie wygrano w Lidze Mistrzów od dawna