Wędkarz, miłośnik przyrody, ale przede wszystkim zawodowiec w pełnym wydaniu - Paweł Sobolewski

Do Ekstraklasy trafił dopiero w wieku 27 lat, a ma już za sobą blisko 180 rozegranych spotkań. Kochany w Białymstoku, doceniany w Kielcach. Człowiek z profesjonalnym podejściem do życia.

Jezioro, palące słońce, a w trzcinach człowiek przyczajony z wędką. Złowi, ugotuje, "porozmawia" z domowymi roślinami. Obcowanie z przyrodą pozwala mu naładować akumulatory.

Pomocnik Korony Kielce Paweł Sobolewski wychował się nad wodą, a jego dzieciństwo związane jest z Mazurami i ciągłym kontaktem z naturą. Dorastał w Ełku. Tam stawiał pierwsze piłkarskie kroki i tam wpojono mu profesjonalne podejście do tego co robi. Był utalentowanym samoukiem, którego zauważono i ukierunkowano. Miał szczęście, które poparł pracowitością. Nie spieszył się by zaistnieć na polskich boiskach, a wręcz przeciwnie, swoją karierę budował powoli, metodą małych kroków. Z pobytu w każdym z klubów czerpał wiele radości i przekładał ją na boisko. Być może dlatego, tam gdzie grał darzą go wielką sympatią i uznaniem. - Jeden z najbardziej ambitnych piłkarzy jacy kiedykolwiek tu grali. Szybki, zwrotny, robił zawsze dużo dobrego na skrzydle i nie poddawał się kiedy nie szło. Taki walczak, o którym się pamięta - powiedział nam jeden z kibiców Jagiellonii Białystok.

Pakiet piłkarskich umiejętności jakimi dysponuje Sobolewski jest obszerny. Dobra gra obiema nogami, ponadprzeciętna technika i motoryka oraz drybling. Wszystkimi tymi atrybutami zachwycał w Białymstoku. Nie pozostało to bez echa. W latach 2001, 2002, 2004 i 2005 wybierany przez kibiców najlepszym piłkarzem województwa podlaskiego. Wypracował sobie markę, którą sezon po sezonie umacniał dobrą grą, asystami i bramkami.

Błyszczał na murawie przez co skupił na sobie oczy innych. Mimo zainteresowania ze strony Legii Warszawa do konkretów nie doszło. Wielkim zwolennikiem talentu Sobolewskiego był za to Franciszek Smuda, który widział go w składzie KGHM Zagłębia Lubin. W kuluarach mówiło się, że miedziowych nie odstarszy astronomiczna jak na polskie warunki kwota 1,2mln złotych, na jaką Jagiellonia wyceniła pomocnika. Sam zainteresowany ze spokojem podchodził do transferowych emocji. - Kwoty robią wrażenie. Trochę mi to schlebia, że są ludzie gotowi wydawać za mnie takie pieniądze. Chyba mnie cenią - żartował.

Rzeczywistośc napisała jednak inny scenariusz i 18 grudnia 2006 roku Sobolewski podpisał czteroletnią umowę z Koroną Kielce. - Na wigilii płakałem. Pawła zawsze będę cenił za charakter. Dużo dla nas zrobił i nie chciałem blokować mu kariery. Spontanicznie ogłosiłem, że numer "19" z jakim grał, będzie w klubie zastrzeżony aż do jego powrotu - opowiada ówczesny prezes Jagiellonii Aleksander Puchalski.

Powrót nigdy nie nastąpił. W Koronie pomocnik pielęgnował radość z gry i szybko zaskarbił sobie przychylność fanów złocisto-krwistych. W Kielcach nie żałowano wydanych 800 tysięcy złotych jakie zasiliło konto Jagiellonii, a sam zawodnik grał na poziomie jakiego od niego oczekiwano. Sielankowa przygoda z futbolem trwała w najlepsze, aż do tego roku.

Problemy finansowe Korony zmusiły klub do szukania oszczędności. Sytuacja była na tyle poważna, że poważnie brano pod uwagę wycofanie się z rozgrywek i upadłość. Kontrakty najlepiej opłacanych piłkarzy wzięto pod lupę i niektóre uznano za nieważne. Nowy prezes Marek Paprocki był stanowczy i nieugięty. Sobolewskiemu zaproponowano drastyczną obniżkę miesięcznego wynagrodzenia, którą pomocnik zdecydowanie odrzucił, skazując się na banicję w III-ligowych rezerwach. Ostatecznie sprawę na korzyść piłkarza rozstrzygnął dopiero Polski Związek Piłki Nożnej. Pomocnik pozostał piłkarzem Korony, ale chcąć wrócić z zesłania musiał zgodzić się na okrojenie pensji z 42 tys. do 25 tys. złotych. - Jestem już zmęczony całą sytuacją. Nie tak wyobrażałem sobie swoje ostatnie lata gry w piłkę - żalił się piłkarz.

Zgrzyty w Koronie to już jednak przeszłość. Sobolewski podjął walkę o miejsce w składzie, ale póki co pełni rolę rezerwowego. W Białymstoku prywatnie bywa raz do roku podczas świąt. W sobotę nadarzy się jednak okazja by blondwłosy "Sobolek" przypomniał się fanom Jagiellonii. O pozytywną reakcję może być spokojny. Na Słonecznej go pamietają i bedą pamietać.

Źródło artykułu: