Adam Buksa: Mimo że nie grałem często, w Lechii rozwinąłem się piłkarsko i mentalnie

Adam Buksa w ostatnim meczu Lechii wyszedł w pierwszym składzie i buduje swoją pozycję w zespołe z Gdańska. Napastnik liczy na kolejne szanse od trenera von Heesena i deklaruje gotowość gry na różnych pozycjach.

WP SportoweFakty: Trener Thomas von Heesen szczerze przyznał kto z zespołu jest kontuzjowany przed meczem w Mielcu. Czy ze względu na szeroką kadrę nie trzeba się obawiać o to, że nie będzie miał ich kto zastąpić?

Adam Buksa: Zgadza się. Mamy po dwóch-trzech zawodników na każdą pozycję i rywalizacja trwa na co dzień. Kilka kontuzji nie skomplikuje wyboru składu dla trenera. Ma on ponad dwudziestu równorzędnych zawodników.

Trener na każdym kroku podkreśla jak ważny w jego układance jest Grzegorz Kuświk, twój konkurent do miejsca w składzie. Jak ty na to reagujesz?

- Trener ma rację. Grzegorz Kuświk jest dla nas bardzo ważnym zawodnikiem i daje bardzo dużo jakości oraz opcji rozgrywania akcji z przodu. Ja się z tego bardzo cieszę, bo naszym wspólnym celem jest zdobywanie punktów i wygrywanie meczów. Jak Grzegorz jest idealną opcją dla trenera, to trzeba to uszanować. Mi zależy na tym, by grać jak najwięcej. Jestem uniwersalnym zawodnikiem, więc mogę występować na pozycjach numer 9, 10, czy na skrzydle. Jak trener będzie mnie na nich widział, z przyjemnością wyjdę na boisko i dam drużynie tyle, ile mogę.

Czy rozmawiałeś z trenerem o tym jaką docelową pozycję widzi dla ciebie?

- Mówił nam on ogólnie, że jako że jesteśmy zawodnikami uniwersalnymi, będzie próbował różnych rozwiązań. Nie można być przyspawanym na jedną pozycję. Każdy musi być przygotowany na rotacje w składzie. Ja będę się starał wywiązać z każdego powierzonego zadania.

Czy ze względu na szeroką kadrę widać na treningach, że tych zawodników boli to, że są poza ścisłą kadrą meczową?

- Każdy ma swoje ambicje i chce grać. Mamy w zespole mnóstwo klasowych zawodników i to normalne, że jak ktoś nie dostaje szansy i nie mieści się w kadrze meczowej, jest niepocieszony. To kwestia ambicji i celów, jak ja bym nie dostawał szans, to też nie byłbym pocieszony. Nie obrażałbym się, tylko pracowałbym dalej. Każdy wie, że kiedyś nadejdzie jego szansa.

Sam jesteś tego przykładem. W zeszłym sezonie nie grałeś dużo, ale walczyłeś o miejsce w składzie i w końcu je wywalczyłeś.

- Jestem jednym z młodszych zawodników w zespole, chyba na ten moment najmniej doświadczonym z całego składu. Dlatego bardzo cierpliwie podchodziłem do tematu gry w meczach Ekstraklasy. Wiedziałem, że same treningi z takimi zawodnikami podnoszą mój poziom sportowy i nie myliłem się. Mimo, że nie zagrałem wielu meczów w Ekstraklasie, rozwinąłem się mocno piłkarsko i mentalnie. Teraz chcę zbierać tego owoce, występować drużynie i dawać jej nową jakość. Wiem, że ją w sobie mam. Raz wychodzi lepiej, raz gorzej, ale jestem przekonany, że prędzej czy później uda mi się osiągnąć moje cele.

Czy w momencie gdy przed rundą przyszło kilkunastu kolejnych zawodników wierzyłeś w to, że powalczysz skutecznie o miejsce w składzie, czy może myślałeś o wypożyczeniu?

- Oczywiście, że miałem takie myśli w głowie. Chciałbym by moja sytuacja była dla mnie, drużyny i zarządu klarowna. Jeżeli przychodzi tylu nieprzypadkowych, a klasowych zawodników, to się nad tym zastanawiałem. Wierzę jednak w siebie, w to co potrafię i nie myślałem pod takim kątem, że od razu się poddałem i powiedziałem do widzenia. Chciałem udowodnić, że drużyna może mieć ze mnie pożytek i cieszę się, że zostałem.

Adam Buksa zdecydował się zostać w Lechii i walczyć o miejsce w składzie. Teraz tego nie żałuje
Adam Buksa zdecydował się zostać w Lechii i walczyć o miejsce w składzie. Teraz tego nie żałuje

Zawodnicy Termaliki w wywiadach mówili, że liczą w niedzielę na wymianę ciosów. Czy taki styl gry może wam pomóc?

- Mecz pokaże. To dosyć ciekawe stwierdzenie, że pójdziemy na wymianę ciosów. My mamy swój plan na ten mecz i będziemy go konsekwentnie realizować. przeanalizowaliśmy wstępnie grę Termaliki i mamy swoje pomysły na ten mecz. Jestem przekonany, że wywieziemy z Mielca trzy punkty.

Aktualnie w lidze plasujecie się tuż za zespołem z Niecieczy. Czy oznacza to, że wasz potencjał jest podobny?

- Mógłbym się sprzeczać. Uważam, że mamy dużo więcej piłkarskiej jakości. Nie przywiązywałbym wielkiej wagi do tabeli w tym momencie. Ścisk w przodzie jest bardzo duży i jedno zwycięstwo może zmienić bardzo wiele. Do końca rundy zasadniczej zostało wiele kolejek i musimy się skoncentrować, by każdy kolejny mecz wygrywać i zdobywać jak najwięcej punktów.

Jakie są największe atuty Termaliki?

- To zespół, który bardzo dobrze potrafi grać piłką. Absolutnie nie można lekceważyć tego zespołu, tylko trzeba się go obawiać jak każdego innego. My mamy swoją jakość, ale musimy docenić, to że zagrali dobre mecze z Legią, czy z Cracovią. Te rezultaty to nie był efekt szczęścia, tylko utrzymywania się przy piłce i jakości. Musimy być przygotowani i skoncentrowani. Cała otoczka mnie nie interesuje i nie chcę się wypowiadać na te tematy.

W meczu z Górnikiem przerwaliście zwycięską serię...

- Jesteśmy w dobrej dyspozycji. Trenowaliśmy bardzo mocno w ostatnim tygodniu. Mamy swoje nadzieje, by wywieźć z Mielca trzy punkty i na tym się skupiamy. Graliśmy sparing, który traktowaliśmy jak jednostkę treningową. Trener chciał zagrać zawodnikom po 45 minut. Wykonaliśmy plan i czekamy na mecz.

Trenujecie mocno i ciężko. Jak widzisz efekty tych treningów?

- Trener von Heesen ma swój cel i dlatego wykonujemy taką pracę. My mu wierzymy, dajemy z siebie sto procent i wierzymy, że ta praca da skutki w następnych meczach. Po sobie widzę, że nogi są ciężkie po tych treningach, natomiast czuję się dobrze - drużyna też.

Czy trenowałeś kiedyś z taką intensywnością?

- Pamiętam okres treningów we Włoszech, w młodzieżowej drużynie. Był to najcięższy okres, jaki przeżyłem do tej pory w swojej przygodzie z piłką. Może wpływ miały na to sztuczna nawierzchnia oraz niemiłosierne upały w lipcu i w sierpniu. W Lechii też trenuję ciężko, jak każdy w drużynie. Jestem pewien, że wszyscy będziemy odpowiednio przygotowani.

Rozmawiał Michał Gałęzewski