Złocisto-krwiści przegrali 1:4, ale jak zauważył trener Marcin Brosz, nie wynik był najważniejszy w tym spotkaniu. - Chcieliśmy rozegrać ten mecz z kilku powodów. Po pierwsze mamy trzech nowych zawodników w kadrze. Ciężko trenowali przez ostatnie dni i ten mecz był zakończeniem pewnego etapu. Po drugie pokazało się kilku młodych zawodników - powiedział. 42-letni trener miał na myśli m.in. Leonida Otczenaszenkę. - Rozegrał bardzo dobre zawody. Po raz kolejny bardzo dobrze zachowywał się na linii, a do tego obronił rzut karny - chwalił 17-latka.
W drużynie Korony pierwszy raz zaprezentowali się pozyskani kilka dni temu Maciej Wilusz, Bartłomiej Pawłowski i Airam Lopez Cabrera. - Każdy z nich jest na innym etapie. Cieszę się, że Maciek Wilusz wygląda bardzo dobrze fizycznie i jest zdeterminowany. Mamy nadzieję, że ta dziura po Piotrku zostanie załatana. Oczywiście jest to inny typ piłkarza niż Piotrek. To samo można powiedzieć o Bartku. Szkoda, że nie będzie mógł zagrać w meczu z Lechią. Airam z kolei nie przeszedł okresu przygotowawczego. Dopiero teraz miał kilka treningów wprowadzających. Myślę, że ta trójka, gdy już wkomponuje się w zespół, będzie jego ważnym ogniwem - ocenił.
Kielczanie wystąpili w Krakowie bez kilku podstawowych zawodników przebywających obecnie na zgrupowaniach reprezentacji narodowych. Marcin Brosz wykorzystał ten moment do przetestowania kilku wariantów. Jednym z nich było wstawienie do środka pola Rafała Grzelaka. - To nie przypadek, że Rafał tam zagrał. Przy stałych fragmentach gry mamy problemy, dlatego szukamy optymalnych rozwiązań. Rafał jest w formie i do tego wysyła sygnały, że może grać nie tylko na lewej obronie, bo z Pogonią przecież rozegrał dobry mecz na środku. Przeciwko Lechii może wystąpić jako defensywny pomocnik - zdradził.
Na obcej dla siebie pozycji zagrał również Nabil Aankour. Marokańczyk, który od początku sezonu nie zbiera najlepszych recenzji, w roli ofensywnego pomocnika spisał się nadzwyczaj dobrze. - Nabil dobrze rozumiał się z napastnikiem, czyli było ta nić porozumienia, której do tej pory mu brakowało. Przy stanie 0:0 dał prostopadłą piłkę właściwie sam na sam. Tym meczem pokazał, że walczy o skład - zakończył Brosz.