Pogoń Szczecin wróciła do bazy po pucharowej porażce 1:2 z Jagiellonią Białystok. Zapowiedzi były szumne, tymczasem przygoda z rozgrywkami zakończyła się równie szybko, co w poprzednich czterech latach. Na dodatek szczecinianie zagrali słabo i dopiero po stracie zawodnika w końcówce zaatakowali Jagę.
[ad=rectangle]
- Czuję złość. Razem z drużyną inaczej planowaliśmy Puchar Polski. Chcieliśmy zajść daleko i nie przeszkadzało nam, że gramy z Jagiellonią Białystok. Nie miało się to tak szybko skończyć. Gra na dwóch frontach to nie tylko szansa na sukces, ale i na grę większej liczby zawodników. Nie cofniemy czasu, więc możemy patrzeć tylko w przód, gdzie czeka na nas trudny mecz z Podbeskidziem - powiedział trener Czesław Michniewicz.
Podróż pod Klimczok to ciąg dalszy swoistego Tour de Pologne. Pogoń wyjedzie w niedzielę i będzie mieć do dyspozycji tylko autokar. - Jeszcze przed wyjazdem zrobię drużynie krótką odprawę, następnie trening i zapominamy o Jagiellonii. Musimy być przygotowani fizycznie i psychicznie na Podbeskidzie - dodał Michniewicz i przedstawił swój pomysł na nadchodzący weekend.
- Podzielimy kadrę na pierwszą drużynę, która zagra z Podbeskidziem i drugą, która pojedzie na inaugurację III ligi z rezerwami. Zastanawiam się, żeby zabrać ze sobą szesnastu piłkarzy i ograniczony sztab. Na tak daleki wyjazd przyda się więcej miejsca w autokarze. Po powrocie już w piątek gramy z Wisłą Kraków.
Pogoń ma ostatnio intensywny kalendarz, a na dodatek poprzednie spotkanie zagrała w tropikalnych warunkach. - Nie było mnie na ławce w Białymstoku, po 25-30 minutach zszedłem z góry stadionu na dół i dopiero poczułem skwar, z którym walczyli piłkarze. To było takie uderzenie ciepła, jak po wyjściu z samolotu na wakacjach w Turcji czy Tunezji. Powietrze stało. Dlatego też biorę poprawkę na błędy, które popełniliśmy. Trudno w takich warunkach o koncentrację - tłumaczył szkoleniowiec.
Podbeskidzie Bielsko-Biała w przeciwieństwie do Pogoni pozostało w grze o Puchar Polski. W lidze ma natomiast swoje problemy - ma na koncie dwa remisy i dwie porażki, przez co plasuje się na niskiej pozycji. Wcale nie szeptem spekulowano już, że sytuacja trenera Dariusza Kubickiego staje się trudna.
- Rywal zmienił się mocno od czasu, kiedy go prowadziłem. Pozostali Demjan, Chmiel, Deja, Sokołowski, Kołodziej i tyle. Podbeskidzie to nowa drużyna, do której latem doszło 15-16 zawodników. Klub odmłodził kadrę, która dopiero zgrywa się. Wyniki idą w górę, atmosfera się poprawia. Nie będzie łatwo, ale znamy specyficzny styl Podbeskidzia i wiemy, czego się spodziewać.