FC Barcelona rozegrała dotąd sześć spotkań w fazie pucharowej Ligi Mistrzów (po dwa z Manchesterem City, Paris Saint-Germain i Bayernem Monachium), a Luis Enrique w sześciu z nich wystawił dokładnie taką samą jedenastkę.
W dwóch pozostałych meczach doszło do zaledwie jednej i to wymuszonej zmiany: raz Martin Montoya zastąpił pauzującego za kartki Daniego Alvesa, a raz za kontuzjowanego Sergio Busquetsa zagrał Jeremy Mathieu (Javier Mascherano został wówczas przesunięty do linii pomocy).
[ad=rectangle]
Przed finałem Enrique nie ma żadnych problemów kadrowych i na murawę Stadionu Olimpijski w Berlinie powinien wybiec sprawdzony skład z tercetem "MSN" w ataku na czele. Poza jedenastką najpewniej ponownie znajdzie się Xavi, który po sezonie żegna się z Dumą Katalonii.
Massimiliano Allegri również ma swoją sprawdzoną jedenastkę i zamierza posłać ją do boju. Przede wszystkim - jak zapewniają włoskie media - trener nie chce zmieniać ustawienia 4-3-1-2 na system z trójką środkowych obrońców. Możliwe, że przy 3-5-2 defensywa miałaby większe szanse na powstrzymanie Neymara, Lionela Messiego i Luisa Suareza, ale wówczas na ławce musiałby usiąść jeden z pomocników i Bianconerim znacznie trudniej grałoby się w ataku.
W sobotnim meczu nie wystąpi Giorgio Chiellini, który doznał urazu podczas treningu. Ponieważ okazało się, że reprezentant Włoch nie może wystąpić, jego miejsce zajmie weteran Andrea Barzagli (w odwodzie pozostaje jeszcze Angelo Ogbonna). Jako że w pełni sił są Paul Pogba i Arturo Vidal, tylko rola rezerwowych czeka Stefano Sturaro oraz Roberto Pereyrę.
W linii ataku Starej Damy należy spodziewać się duetu Carlos Tevez - Alvaro Morata. Utalentowany Hiszpan od kilku tygodni wyraźnie wygrywa rywalizację ze swoim starszym rodakiem Fernando Llorente.
Przewidywane składy na finał Ligi Mistrzów:
Juventus (4-3-1-2): Buffon - Lichtsteiner, Bonucci, Barzagli, Evra - Pirlo, Marchisio, Pogba - Vidal - Morata, Tevez.
Barcelona (4-3-3): ter Stegen - Alves, Pique, Mascherano, Alba - Iniesta, Busquets, Rakitić - Messi, Suarez, Neymar.