W ośmiu wiosennych meczach Pasy zdobyły dziewięć punktów i choć są w lidze zespoły słabsze od nich po zimowej przerwie, to z drugiej strony wypracowana jesienią pięciopunktowa przewaga nad strefą spadkową stopniała wiosną do jednego "oczka". Przed tygodniem Cracovia przegrała arcyważny mecz z Ruchem Chorzów (0:3), dzięki czemu Niebiescy wydostali się na powierzchnię i przeskoczyli zespół Roberta Podolińskiego w tabeli.
[ad=rectangle]
- Niewiele ustawień zostaje nam do dopasowania, bo już stosowaliśmy wszystkie i dalej popełniamy głupie błędy. Ci sami piłkarze z Lechią potrafią zagrać mocno i agresywnie, a tydzień później w Chorzowie sami siebie nie poznają - dobre spotkanie co dwa tygodnie to za mało - mówi Podoliński, któremu kończą się pomysły na pobudzenie zespołu: - W czym tkwi problem? Gdyby to była jedna rzecz i gdyby odpowiedź była łatwa, to już byśmy znaleźli lekarstwo.
- Zmienią się personalia. Są następni, którzy czekają na szansę. Coś zmienić trzeba i szansę dostaną inni piłkarze - zapewnia opiekun Pasów i dodaje: - W Chorzowie popełniliśmy bardzo dużo błędów indywidualnych i każdy nasz błąd powodował lawinę błędów, a nie był naprawiany przez innego zawodnika. Mi ten mecz przypominał jesienne spotkanie z Piastem Gliwice. Ruch stworzył cztery sytuacje w pierwszej połowie i zdobył trzy bramki przy udziale naszych obrońców.
Po pauzie za kartki do składu Cracovii wracają Piotr Polczak i Damian Dąbrowski. - Jak widać po meczach z Lechią i Ruchem zespół z nimi i bez nich - zwłaszcza w defensywie - to dwa różne zespoły. Liczę bardzo na nich w meczu z Pogonią - mówi Podoliński.