Robert Podoliński: Szkoda, że to pan sędzia był aktorem

W czasie meczu 15. kolejki T-ME z PGE GKS Bełchatów (1:1) i po końcowym gwizdku trener Cracovii [tag=16021]Robert Podoliński[/tag] miał olbrzymie zastrzeżenia do pracy sędziego Bartosza Frankowskiego.

Pasy zremisowały w Bełchatowie 1:1, do ośmiu przedłużając serię ligowych spotkań na wyjeździe bez zwycięstwa. Krakowianie byli zespołem lepszym od gospodarzy, ale w końcówce to oni musieli gonić wynik, gdy rzut karny podyktowany za faul Mateusza Żytki na Bartoszu Ślusarskim wykorzystał Adam Mójta. Tuż po tej sytuacji trener Cracovii Robert Podoliński został wyrzucony na trybuny, a Pasy grały w "10", bowiem Żytko za wspomniane przewinienie został ukarany drugą żółtą kartką.
[ad=rectangle]
- Szanujemy remis i przepraszam pana sędziego za swoje zachowanie - tak Podoliński rozpoczął swój pomeczowy komentarz, dodając: - Jeśli pan sędzia gwizdnął, to rzut karny GKS-owi oczywiście się należał... To nasz trzeci mecz, w którym mam spore zastrzeżenia do pracy sędziego. W meczach z Lechią i Pogonią zostawiliśmy pozbawieni punktów przez gole ze spalonego.

- Jeśli gwizdamy takie rzuty karne, jak na Bartku Ślusarskim, to nam też się należał rzut karny na Miro Covilo w 89. minucie gry. Szkoda, że to pan sędzia był aktorem w końcówce tego meczu. To nie zwalnia mnie jednak z właściwego zachowania się przy linii, ale mogę to zrzucić na karb tego, że to trzecie wyjazdowego spotkanie, w którym czujemy, że zawody są prowadzone w niewłaściwy sposób. Daleki jestem od stwierdzenia, że w sposób tendencyjny - po prostu prowadzone było słabo - zakończył Podoliński.

Źródło artykułu: