W piątek krakowianie ruszyli w kilkunastogodzinną podróż do Szczecina, gdzie w sobotę w ramach spotkania 13. kolejki T-ME zagrają z miejscową Pogonią. W środę natomiast w 1/8 finału Pucharu Polski zmierzą się w Ostrowie Wielkopolskim z miejscową Ostrovią, a w międzyczasie zamiast zostać na północy Polski, wrócą do Krakowa.
[ad=rectangle]
- To jest problem wszystkich zespołów w lidze. To nie jest dla nas żaden problem. Trzeba jechać do Szczecina? Jedziemy do Szczecina - mówi trener Robert Podoliński.
W nocy z soboty na niedzielę Cracovia wróci pod Wawel, a już we wtorek ruszy w podróż do Wielkopolski, dzięki czemu w ciągu pięciu dni Pasy pokonają drogą lądową (pociągiem i autokarem) aż 1700 km. - Nawet o tym nie myśleliśmy, żeby nie wracać do Krakowa po meczu z Pogonią. Chcemy w niedzielę wrócić ze Szczecina, przeprowadzić odnowę i spokojnie przygotować się do meczu z Ostrovią. Myślę, że ważny dla piłkarzy jest też powrót do domu i spędzenie czasu z rodziną, a nie mieszkanie w hotelu przez sześć dni - tłumaczy Podoliński.
Dla Pogoni mecz z Cracovią będzie pierwszym pod wodzą Jana Kociana, który zastąpił zwolnionego po porażce 0:5 z Jagiellonią Białystok Dariusza Wdowczyka. - Nie jestem w stanie określić, czy to dla nas dobra sytuacja. Nowy trener będzie pewnie miał swój pomysł na mecz. To więc bardziej kwestia zmiany szkoleniowca niż wyniku z Jagiellonią. Znamy charakterystykę zawodników Pogoni - to dobry zespół, który nieźle czuje się w ataku pozycyjnym - mówi Podoliński.
Po ostatnim zwycięstwie z Ruchem Chorzów Pasy odskoczyły od strefy spadkowej na sześć punktów. - Parę meczów, w których zapunktujemy, może nas dźwignąć w tabeli, ale też musimy być bardzo czujni, bo Korona i Zawisza na pewno się jeszcze nie poddały - przestrzega trener Cracovii.