Mecz lepiej rozpoczął Śląsk. Goście odważnie zaatakowali bramkę strzeżoną przez Dusana Kuciaka, akcjom kreowanym przez podopiecznych Tadeusza Pawłowskiego brakowało jednak wykończenia. Legia do uspokojenia boiskowej sytuacji potrzebowała dziesięciu minut. Jakby tego było mało, już kilka chwil później mistrzowie Polski sprzedali rywalom potężny prawy sierpowy, a prostopadłe podanie Ondreja Dudy w sytuacji sam na sam na gola zamienił Miroslav Radović.
[ad=rectangle]
Gospodarze, jak na rasowego boksera przystało, błyskawicznie poszli za ciosem. Kolejny gong zafundował wrocławianom Dossa Junior, który trafił do siatki po strzale głową, wykorzystując dośrodkowanie Tomasza Brzyskiego z rzutu rożnego. Po drugim golu zszokowani wrocławianie chwali się w narożniku, Legia rywala dobić jednak nie zdołała, a na odlew skutecznie uderzył gospodarzy Sebastian Mila. Doświadczony zawodnik po indywidualnej akcji zaskoczył Kuciaka strzałem z dwudziestego metra, dając swojej drużynie nadzieje na końcowy wynik.
Na tym kanonada przy Łazienkowskiej wcale się nie skończyła. Jeszcze przed przerwą po raz kolejny do siatki trafił Junior. Tym razem defensor gospodarzy dośrodkowanie z rzutu rożnego zamknął wślizgiem, bezbłędnie wykorzystując bierność linii obronnej Śląska. Trafienie Cypryjczyka było idealnym podsumowaniem pierwszej części gry, w której obie drużyny swoje podbramkowe sytuacje wycisnęły do ostatniej kropli.
Wrocławianie już na starcie drugiej połowy pokazali, że głów spuszczać nie zamierzają. Z prawej strony w pole karne dobrze dośrodkował Dudu Paraiba. Piłkę po strzale głową Mateusza Machaja Kuciak jeszcze odbił, dobitka była już jednak skuteczna. Śląsk blisko szczęścia był już chwilę wcześniej, a główną rolę w ataku Wojskowych odegrał Robert Pich. Słowaka w polu karnym ostro zatrzymał Ivica Vrdoljak, sędzia Paweł Gil rzutu karnego podyktować się jednak nie odważył.
Gracze Pawłowskiego poszli za ciosem, a rytm atakom Śląska nadawał Machaj, który brał udział praktycznie w każdej akcji swojej drużyny. Po kilku popisach rywali zęby pokazała też Legia. Po zagraniu z głębi pola sam przed bramkarzem znalazł się Radović, Mariusz Pawełek napastnika rywali jednak zatrzymał. Riposta Śląska mogła być mordercza. Kapitalnym uderzeniem z linii pola karnego piłką w poprzeczkę trafił Machaj, a przy dobitce nieznacznie chybił Flavio Paixao.
Kwadrans przed finałową syreną znów pod polem karnym namieszał Machaj. 25-latek po indywidualnej akcji wyłożył piłkę na czternasty metr Tomowi Hateleyowi, lecz ten przeniósł futbolówkę nad poprzeczką. Kolejny cios wyprowadzili gospodarze. Radović dopadł do piłki zagranej z głębi pola, wygrał siłowy pojedynek z Tomaszem Hołotą i sprytnym strzałem po ziemi umieścił piłkę w siatce. Odpowiedź Śląska była bramkowa, a Kuciaka po uderzeniu głową pokonał Paixao. Już w doliczonym czasie gry Śląsk miał jeszcze jedną szansę, po rzucie wolnym nieznacznie nad poprzeczką strzelił jednak Juan Calahorro.
Legia Warszawa - Śląsk Wrocław 4:3 (3:1)
1:0 - Miroslav Radović 13'
2:0 - Dossa Junior 21'
2:1 - Sebastian Mila 34'
3:1 - Dossa Junior 41'
3:2 - Robert Pich 48'
4:2 - Miroslav Radović 85'
4:3 - Flavio Paixao 89'
Legia: Dusan Kuciak - Łukasz Broź, Jakub Rzeźniczak, Dossa Junior, Tomasz Brzyski - Michał Żyro (88' Mateusz Szwoch), Ivica Vrdoljak, Tomasz Jodłowiec, Ondrej Duda (89' Marek Saganowski), Michał Kucharczyk - Miroslav Radović.
Śląsk: Mariusz Pawełek - Paweł Zieliński, Piotr Celeban, Tomasz Hołota, Carlos Tome - Mateusz Machaj, Krzysztof Danielewicz (66' Tom Hateley), Sebastian Mila, Lukas Droppa (88' Baras Calahorro), Robert Pich (78' Krzysztof Ostrowski) - Flavio Paixao.
Żółte kartki: Michał Kucharczyk, Michał Żyro (Legia) oraz Tomasz Hołota, Lukas Droppa (Śląsk).
Sędzia: Paweł Gil (Lublin).
Widzów: 16 187.
[event_poll=28266]