Długa podróż, maleńki stadion, znów na sztucznej nawierzchni - Lech Poznań przed wyprawą na Islandię

W III rundzie eliminacyjnej Ligi Europejskiej Lech Poznań zmierzy się ze Stjarnan FC. Zespół ten jest znany przede wszystkim z efektownych cieszynek. Co jeszcze warto o nim wiedzieć?

W tym artykule dowiesz się o:

3. drużyna poprzedniego sezonu islandzkiej ekstraklasy, w tym roku radzi sobie jeszcze lepiej. Po 13 kolejkach (system wiosna - jesień) ma na koncie 29 punktów i jest wiceliderem (za FH Hafnarfjordur). W ostatnim meczu Stjarnan pokonało u siebie IBV Vestmannaeyjar 2:0 i w trwających rozgrywkach cieszy się statusem niepokonanego. Warto zaznaczyć, że sporo piłkarzy na co dzień pracuje, a drużyna ma charakter półamatorski.

Rywal Kolejorza rozgrywa mecze na skromnym stadionie Stjornuvollur w Gardabaer. Choć prezentuje się on nieźle, bo ma nową trybunę i jest bardzo zadbany, to mieści zaledwie tysiąc osób. Ekipa Mariusza Rumaka na tak małej arenie jeszcze nie grała. W rewanżu z kolei spore wrażenie na Islandczykach może zrobić Inea Stadion, którego pojemność jest 42-krotnie większa!
[ad=rectangle]
Istotniejsza od trybun jest jednak sztuczna murawa. Rok temu na tego rodzaju nawierzchni poznaniacy grali z FC Honką Espoo oraz Żalgirisem Wilno i teraz czeka ich powtórka z rozrywki. We wspomnianych potyczkach radzili sobie ze zmiennym szczęściem. W Finlandii wygrali bowiem 3:1, ale na Litwie polegli 0:1, co zaowocowało późniejszym kompromitującym odpadnięciem z Ligi Europejskiej.

Stjornuvollur to obiekt, na którym gospodarze czują się bardzo dobrze. Świadczą o tym tegoroczne wyniki w pucharach. W I rundzie eliminacyjnej pokonali tam walijskie Bangor City aż 4:0, zaś w następnej fazie sprawili ogromną niespodziankę, zwyciężając po dogrywce 3:2 Motherwell FC. W stolicy Wielkopolski ten wynik przyjęto z zaskoczeniem, gdyż wszyscy spodziewali się, że w III rundzie piłkarzy Mariusza Rumaka czekać będzie starcie właśnie ze Szkotami.

Czwartkowy mecz Kolejorza wiąże się z dużą operacją logistyczną. Poznań i Gardabaer dzieli bowiem ponad 2900 km. Nie jest to wprawdzie odległość, jaką zawodnicy Mariusza Rumaka musieli pokonywać dwa lata temu przy okazji potyczki z Żetysu Tałdykorgan (5500 km), ale dotarcie na Islandię i tak wiąże się z kilkugodzinnym lotem.

Na koniec warto dodać, że w przeciwieństwie do Lecha Stjarnan FC jest klubem wielosekcyjnym. Oprócz futbolu (także z drużyną kobiecą) uprawia się w nim również siatkówkę, koszykówkę, piłkę ręczną, gimnastykę, pływanie oraz podnoszenie ciężarów.

Komentarze (3)
avatar
Paski
29.07.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Lech musi awansować dalej. Tak realnie patrząc to dziwie się że tak rzadko Polskie kluby awansowały do LE. Pokonują nas przeciętniaki i amatorzy. 
kkt
29.07.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Wg mnie wcale nie jest to dziwne biorąc pod uwagę że Gardabaer nie ma 14 tys. ludzi. W całej Islandii mieszka przecież ledwie 300 tys. ludzi (z czego 9tys. Polakow -będą jak u siebie:)). 
Sufler
29.07.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
dziwne, że UEFA na takim małym stadioniku pozwoliła Islandczykom grać w LE. dotąd była mowa, że trzeba mieć minimum 8-10 tys. miejsc siedzących. a tu raptem tysiąc i mają licencję. Takie boiska Czytaj całość