- Mamy z zawodnikiem ważny kontrakt do końca czerwca 2009 r. Nie wyraziliśmy żadnej pisemnej zgody na wcześniejsze odejście "Vuko" z naszego klubu - mówił w niedzielę dyrektor Mirosław Trzeciak.
Trochę w innym kontekście wypowiadał się prezes Legii, Leszek Miklas. - Chcąc pomóc zawodnikowi w odzyskaniu formy, powiedzieliśmy mu, że będzie mógł odejść zimą i nie chcemy za to żadnych pieniędzy. Wygląda na to, że Trzeciak używając słów "pisemnej zgody" miał na myśli aneks do umowy, który musi podpisać Vuković, by odejść wcześniej.
Na razie jednak Serb nie wybiera się do biura prezesa. Przyczyna jest dość prosta. Przez kolejne osiem miesięcy klub ma wypłacać swojemu zawodnikowi pieniądze. Obecnie Vuković nie ma gdzie odchodzić, więc pewnie zostanie jeszcze przez jakiś czas w Legii. Istnieje też możliwość, że będzie coraz częściej dostawał szanse gry od trenera i odzyska formę. - Aco jest ciągle naszym zawodnikiem i jeśli może nam się przydać, to korzystam z niego - mówił Jan Urban.
Podobną sytuację ma inny zawodnik Wojskowych, Edson. Wydawało się, nie ma dla niego miejsca w składzie, ale Urban wystawił go w niedzielę przeciwko Lechii.