Prezes Marcin Szymczyk uważa, że niewielką liczbę kibiców na trybunach można uzasadnić przyczynami obiektywnymi. - Z racji transmisji telewizyjnych i tego, w jakich godzinach i terminach te spotkania rozgrywaliśmy, często nie mogliśmy liczyć na dużą widownię na stadionie przy ul. Sportowej - wyjaśnił w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
- Bełchatów daje naprawdę bogatą ofertę spędzania wolnego czasu i trudno się czasem "przebić" z meczem jako najważniejszym wydarzeniem dnia. Nasi fani posmakowali kilka lat temu wielkiego sukcesu i czekają na kolejne - dodał prezes PGE GKS.
Wiosną drużyna Kamila Kieresia pojedynki z rywalami z czołówki rozegra na wyjeździe, mimo to Szymczyk liczy, że frekwencja się poprawi. - Mam nadzieję, że decydujące spotkania w walce o awans będą, podobnie jak przed rokiem przy okazji heroicznej batalii o utrzymanie, magnesem, który przyciągnie co najmniej dwukrotnie więcej fanów. Będziemy potrzebowali ich dopingu.
Być może kibiców w Bełchatowie zachęcą do przyjścia na trybuny zimowe wzmocnienia. I-ligowca opuścił tylko Raul Gonzalez Guzman, a ściągnięto aż trzech nowych graczy: Hristijana Kirovskiego, Daniilsa Turkovsa oraz Alexisa Norambuenę.