- Na kilka dni przed pierwszym pojedynkiem o stawkę mamy umiarkowane powody do optymizmu. W sparingach z Dynamem Moskwa i Otelul Galati nie udało nam się wprawdzie wygrać, ale na tle tych silnych rywali pokazaliśmy dobry futbol. Mam nadzieję, że podobnie będzie w lidze - powiedział portalowi SportoweFakty.pl Igor Lewczuk.
Uplasowanie się w górnej połowie tabeli na koniec fazy zasadniczej to cel nadrzędny beniaminka. - Dałoby to nam ogromny komfort psychiczny. Pierwsza ósemka będzie mogła się skupić wyłącznie na walce o wyższe cele, a nie spoglądaniu na wydarzenia za plecami. Myślę, że spokojnie możemy to zadanie zrealizować, bo już jesienią zaprezentowaliśmy się bardzo solidnie - dodał defensor.
Na początku sezonu zespół Ryszarda Tarasiewicza płacił frycowe, a pierwsze zwycięstwo odniósł dopiero w 7. kolejce. Czy aklimatyzacja bydgoszczan w T-Mobile Ekstraklasie już się zakończyła? - Chyba tak, zresztą z upływem czasu - gdy poprawiliśmy wyniki - rywale zaczęli nas traktować poważniej. Każdy chyba zdaje sobie sprawę, na jak wiele stać Zawiszę, ale i my musimy uważać, by nie pozwolić sobie na chwilę słabości - zaznaczył Lewczuk.
Ile brakuje beniaminkowi do ekip ze ścisłej czołówki? - Pokonaliśmy już Legię, Wisłę czy Śląsk, a z Lechem zremisowaliśmy. Bezpośrednie mecze pokazały, że potencjał mamy bardzo duży. Nie warto się jednak zachłystywać, bo potraciliśmy trochę punktów z niżej notowanymi przeciwnikami, choćby z Podbeskidziem i Koroną. Unikanie podobnych wpadek to nasze główne zadanie na rundę wiosenną. Jeśli je wyeliminujemy, to powinno być naprawdę dobrze - zakończył Lewczuk.