Na kolejne powołanie zasłużę tylko dobrą grą w klubie - rozmowa z obrońcą reprezentacji Polski Adamem Marciniakiem

- Trener był zadowolony z mojego występu z Irlandią, ale wiem, że na kolejne powołanie zasłużę tylko dobrą grą w klubie - mówi świeżo upieczony reprezentant Polski [tag=1364]Adam Marciniak[/tag].

W tym artykule dowiesz się o:

[b]

Maciej Kmita: "Adam Marciniak, reprezentant Polski" - brzmi dobrze? Jeszcze miesiąc temu mówiłeś, że kadra jest w sferze marzeń, a nie celów, ale szybko to się zmieniło[/b].

Adam Marciniak: - Całe ciśnienie już ze mnie zeszło, bo jestem na miejscu w Krakowie, w Cracovii, więc już mogę z dystansem na to spojrzeć. Jestem bardzo zadowolony z tego, że trener dał mi szansę debiutu i gry w obu meczach. Do końca życia będę pamiętał te kilka minut w meczu ze Słowacją, a usłyszenie hymnu przed meczem z Irlandią - to wydarzenie numer jeden i najwspanialsza chwila.

Kiedy dowiedziałeś się, że z Irlandią zagrasz od pierwszej minuty?

- Dopiero w szatni przed meczem. Trener Nawałka ma taką zasadę, że przedstawia skład dopiero na niedługo przed rozpoczęciem spotkania. Po treningach wyglądało na to, że od początku zagra Tomek Brzyski, więc byłem lekko zaskoczony, ale tylko przez moment, bo potem koncentrowałem się już tylko na meczu.

W zgodnej opinii obserwatorów meczu z Irlandią zostałeś uznany za jasny punkt polskiej drużyny.

- Na boisku czułem się OK. Podobało mi się, że było dużo walki, więc mogłem pokazać te swoje atuty w defensywie. Może trochę za mało graliśmy kombinacyjnie, więc na pewno jest jeszcze wiele do poprawy i nie jestem też w pełni zadowolony ze swojej gry, ale jako obrońcę cieszy mnie to, że zagraliśmy na zero z tyłu.

W reprezentacji mogłeś czuć się o tyle nieswojo, że w Cracovii jesteś przyzwyczajony do cierpliwego rozgrywania piłki, a w kadrze partnerzy chcieli raczej jak najszybciej przetransportować piłkę pod bramkę przeciwnika.

- Na pewno styl kadry jest inny niż w Cracovii, ale my w Cracovii gramy praktycznie tym samym składem i w tym samym stylu już półtora roku, a to było pierwsze zgrupowanie trenera Nawałki i pierwsze dwa spotkania, więc trudno oczekiwać cudów w grze.

Adam Marciniak w reprezentacji Polski
Adam Marciniak w reprezentacji Polski

[b]

Jak się czułeś jako absolutny debiutant na zgrupowaniu?
[/b]

- To było świetne doświadczenie. Na plus zaskoczyło mnie zachowanie tych wielkich naszych piłkarzy, których do tej pory znałem tylko z telewizji - okazali się być naprawdę fajnymi kolegami. Atmosfera na zgrupowaniu była naprawdę w porządku. Nikt się nie wywyższał, nikt nie prezentował gwiazdorskich zachowań. Często Kuba Błaszczykowski czy Robert Lewandowski podchodzili do naszego stolika, przy którym siedzieliśmy z Dawidem Nowakiem i chłopakami z Zabrza, czyli to był taki debiutancki stolik i rozmowy były bardzo normalne, naturalne.

Jak wypada porównanie trenera Nawałki i selekcjonera Nawałki?

- Trener się w ogóle nie zmienił. To jest ten sam trener, ten sam człowiek, którego znałem z Zabrza. Pod względem psychologicznym trener w ogóle się nie zmienił, a jeśli chodzi o treningi, to były znane mi ćwiczenia, były też nowe - wszystko dopasowane do aktualnej sytuacji.

Jak się pożegnałeś z selekcjonerem? "Do zobaczenia" czy "żegnaj"?

- Trener był nawet zadowolony z mojego występu z Irlandią, ale dał mi jasny sygnał, że wszystko zależy teraz tylko od występów w Cracovii. Zdaję sobie sprawę z tego, że na kolejne powołanie zasłużę tylko dobrą grą w klubie, a żeby dobrze grać w klubie, to na każdym treningu muszę dawać z siebie wszystko. To jest jedyna droga do sukcesu. Zdaję sobie sprawę, że teraz będę oceniany pewnie inaczej, ludzie będą patrzeć na mnie przez pryzmat reprezentacji.

Jak ci poszło na ściance wspinaczkowej i strzelnicy, na które zabrał was trener Nawałka?

- Nieskromnie powiem, że na ściance byłem najlepszy (śmiech). Krzysiu Pilarz od razu mi napisał SMS-a, że siłownia nie poszła w las. Na strzelnicy było troszkę słabiej, ale jestem obrońcą (śmiech).

[b]

Nie wiem, czy wiesz, ale od czasu twojego wyjazdu na zgrupowanie, bardzo głodny chodził Edgar Bernhardt...
[/b](Bernhardt założył się z Marciniakiem, że ten dostanie powołanie do reprezentacji i wygrał dzięki temu obiad dla całej drużyny, który miał postawić Marciniak)

- W sobotę spłaciłem swój dług. Zgodnie z zakładem w sobotę po treningu wziąłem kolegów z drużyny na obiad. Edi wybrał oczywiście jak najdroższą restaurację, jaką mógł, czyli sushi. Na koniec poratował mnie kartą stałego klienta i dostałem 50 procent zniżki, ale i tak musiałem słono zapłacić. Trochę ze startowego zostało, ale tylko trochę, bo przez Ediego było drogo, ale przede wszystkim wyszliśmy gdzieś całą drużyną, zdrowo zjedliśmy. Same plusy.

Pod twoją nieobecność dobre zawody w sparingu z MFK Rużomberok (3:0) rozegrał Paweł Jaroszyński, ale od razu się zmartwił, mówiąc po meczu, że przecież za konkurenta ma reprezentanta Polski.

- Paweł jest bardzo dobrym zawodnikiem. Rywalizacja o miejsce w składzie między nami jest bardzo wyrównana. Cieszę się, że Paweł złapał dobrą formę, bo to jest z korzyścią dla całego zespołu

Wiem, że twoi synowi oglądają w telewizji mecze Cracovii. Żona zdała ci relację z tego, jak zareagowali, widząc tatę w meczu reprezentacji?

- Starszy syn mnie od razu rozpoznał. Młodszy dopiero zaczyna kibicować, ale już śpiewa "kto wygra mecz? Pasy!". Na meczu kadry śpiewał to samo (śmiech). Ale chłopcy są jeszcze za mali, żeby zrozumieć, że to był inny mecz niż ten, który oglądają co tydzień.

Źródło artykułu: