Trener Ryszard Tarasiewicz jest zadowolony z gry swoich podopiecznych. Zwłaszcza, że od trzech spotkań nie zaznali goryczy porażki. - Oby ta passa trwał aż do połowy grudnia - uśmiecha się Tarasiewicz. - To był taki mały żart. Kiedyś ta porażka będzie musiała przyjść. Liczy się jednak regularność i na to uczulam moich zawodników, aby zachowali koncentrację przez pełne dziewięćdziesiąt minut. W pewnym momencie trzeba jednak znaleźć złoty środek na spokojne prowadzenie wydarzeń na boisku.
Opiekun Zawiszy cieszy się z coraz lepszej współpracy wszystkich formacji. - [i]Nawet
jeśli pojawiają się jakieś błędy, to wynikają jedynie z indywidualnych decyzji naszych zawodników. Kiedy strzelamy bramki, to wszystkie sytuacje musimy wypracować sobie sami. I nie jest to łatwe, ale z Zagłębiem Lubin oba nasze gole były naprawdę bardzo rzadkiej urody[/i] - dodał Tarasiewicz.
Ostatnio w ekipie niebiesko-czarnych pojawiły się problemy z kontuzjami. Na szczęście już za kilka dni Herold Goulon powinien wrócić na mecz z Górnikiem Zabrze. Niestety, gorzej wygląda sytuacja u Łukasza Skrzyńskiego, który złamał rękę, a Paweł Strąk nie spisuje się na miarę oczekiwań.
- Pomimo braku niektórych graczy jakość naszej gry jest na wyższym poziomie. Górnik Zabrze to zespół, który w niektórych meczach prezentuje się dobrze, a w innych jeszcze lepiej. A u siebie są coraz groźniejsi. Być może będziemy zmuszeni do rywalizacji na otwarte ciosy. Taki sam pojedynek obserwowaliśmy z Lechią Gdańsk - zakończył Tarasiewicz.