W podstawowym składzie Dumy Katalonii nieoczekiwanie zabrakło Leo Messiego. Borykający się z problemami zdrowotnymi Argentyńczyk miał zbawić Barcelonę i dokonać cudu na Camp Nou, lecz zasiadł tylko wśród rezerwowych, a jego miejsce zajął Cesc Fabregas. Jupp Heynckes na środku defensywy nie wystawił przeziębionego Dantego, lecz belgijskiego weterana Daniela van Buytena.
Pierwsze minuty przebiegły pod znakiem lekkiej przewagi drużyny Tito Vilanovy i jej zupełnie niegroźnych ataków. Gospodarze zbyt wolno rozgrywali piłkę, nie potrafiąc sforsować szczelnej defensywy Bayernu. Przyjezdni tymczasem wyprowadzali szybkie kontrataki, po których w polu karnym Victora Valdesa kilka razy było naprawdę groźnie. W 19. minucie sposobiącego się do oddania Philippa Lahma ostrym wślizgiem powstrzymał Gerard Pique, ale arbiter mimo protestów Bawarczyków nie wskazał na "wapno".
Barca z dobrej strony w ofensywie pokazała się dopiero w 24. minucie, gdy Pedro Rodriguez zdecydował się na tyleż zaskakujący, co precyzyjny strzał z dystansu, a Manuel Neuer z kłopotami przeniósł futbolówkę nad poprzeczką. Od tego czasu Blaugrana zaatakowała śmielej i pod niemiecką bramką kilka razy zrobiło się gorąco. Najlepszej okazji nie wykorzystał Xavi, który miał sporo miejsca w polu karnym, ale uderzył z powietrza niecelnie.
Druga odsłona rozpoczęła się od mocnego ciosu mistrza Niemiec, który ostatecznie pogrążył Barcelonę i odebrał jej ochotę do gry - David Alaba popisał się świetnym krosowym podaniem do Arjena Robbena, który w swoim stylu zwiódł Adriano i strzelił precyzyjnie w kierunku dalszego słupka. W tym momencie liderzy Primera Division do awansu potrzebowali aż sześciu goli i świadomy tego Tito Vilanova postanowił nie posyłać na murawę Leo Messiego. Argentyńczyk ze smutkiem obserwował boiskowe wydarzenia z perspektywy ławki rezerwowych.
Barca, chcąc z godnością pożegnać się z Ligą Mistrzów, próbowała konstruować akcje i stwarzać sytuacje, ale w środowy wieczór gole padały tylko dla Bawarczyków. W 72. minucie po akcji Francka Ribery'ego Gerard Pique, usiłując przeciąć centrę Francuza do Mario Mandzukicia, pechowo interweniował we własnym polu karnym. Kilka chwil później było już 3:0 dla gości, w czym duża zasługa Luiza Gustavo. Brazylijczyk uruchomił Ribery'ego, który wpadł w pole karne i dośrodkował przed bramkę, gdzie Thomas Mueller strzałem głową zdobył swojego ósmego gola w bieżącej edycji Champions League.
W 81. minucie honorowego gola dla Dumy Katalonii mógł strzelić Marc Bartra, jednak główkował obok spojenia słupka z poprzeczką. Barcelona była zupełnie bezradna zarówno na Allianz Arena, jak i na Camp Nou. O ile Real Madryt stworzył sporo sytuacji w rywalizacji z Borussią Dortmund, zdobył trzy bramki i do ostatniego gwizdka walczył o awans, o tyle Blaugrana przez 180 minut rywalizacji z Bayernem zaprezentowała się katastrofalnie i ani razu nie zagroziła podopiecznym Heynckesa.
W 2000 roku finał rozstrzygnęły pomiędzy sobą drużyny z Hiszpanii (Real Madryt i Valencia CF), trzy lata później w decydującym spotkaniu zagrały włoskie kluby (AC Milan i Juventus Turyn), a w sezonie 2007/2008 o Puchar Europy zmierzyły się zespoły z Anglii (Manchester United i Chelsea). 25 maja na Wembley po raz pierwszy w historii finał będzie wewnętrzna rozgrywką Niemców. Po tym, co Bayern i Borussia pokazały w półfinałach, nie ma wątpliwości, że faworytem pojedynku będzie zespół z Monachium.
FC Barcelona - Bayern Monachium 0:3 (0:0)
0:1 - Robben 48'
0:2 - Pique (sam.) 72'
0:3 - Mueller 76'
Pierwszy mecz: 0:4, awans: Bayern Monachium
Składy:
FC Barcelona:
Valdes - Alves, Pique, Bartra (87' Montoya), Adriano - Xavi (55' Sanchez), Song, Iniesta (64' Thiago) - Pedro, Fabregas, Villa.
Bayern Monachium: Neuer - Lahm (77' Rafinha), Boateng, van Buyten, Alaba - Martinez (74' Tymoszczuk), Schweinsteiger (66' Luiz Gustavo) - Robben, Mueller, Ribery - Mandzukić.
Żółte kartki: Alves, Pique (FC Barcelona) oraz Robben (Bayern Monachium).
Sędzia: Damir Skomina (Słowenia).
Widzów: 96 636.
Kibicuj "Lewemu" i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)