Artur Długosz: Ochłonął pan już po meczach reprezentacji Polski?
Jan Tomaszewski: Tu nie ma co ochłonąć. Tu trzeba spojrzeć chłodno na to, co dalej robić, bo już praktycznie na 99 procent odpadliśmy z tych eliminacji, bo jeśli my w czterech meczach - nie liczę tego z San Marino - w tym trzech u siebie, tracimy siedem punktów, to teraz w czterech spotkaniach, w tym trzech wyjazdowych, mamy zdobyć komplet punktów? Trzeba się w tym momencie zastanowić, co robić dalej. Jedynym rozsądnym rozwiązaniem jest powołanie przez Waldemara Fornalika 25 zawodników do kadry składającej się z Wszołków, Wolskich, Zielińskich, Żyrów - mówię to oczywiście w cudzysłowie. Chodzi o to, aby młodzi chłopcy dołączyli do trójki z Dortmundu, do bramkarzy, Salamona, Krychowiaka, Milika, Sobiecha i niech oni grają, bo będzie to drużyna na Euro 2016. Te pozostałe spotkania w tych eliminacjach to będzie dla nich sprawdzian. Nawet jeśli przegrają, to wygrają. Wygrają oni i my kibice. Będą to bardzo poważne mecze, z bardzo poważnymi przeciwnikami, gdzie zdobędą doświadczenie. To jest jedyne moim zdaniem rozwiązanie. Co nam da granie tymi samymi zawodnikami, którzy w większości skompromitowali się na Euro 2012? Co nam to da?
Czy pana zdaniem Waldemar Fornalik powinien pozostać selekcjonerem reprezentacji Polski?
- W tej chwili jest taka sytuacja, że nie wiem jak zareagują Boniek, Kosecki i Koźmiński. Są wysokiej klasy fachowcami i oni decydują. Ja nie wiem jaki jest kontrakt. To jest rzeczą ważną. Nikt z nas nie wie, jak kontrakt jest podpisany. W tym momencie do końca tych eliminacji - jeszcze raz to podkreślam - trzeba stworzyć zespół młodzieżowy, perspektywiczny. O co chodzi? Chodzi o to, że gdyby dzisiaj wyrzucili trenera Anglii czy Hiszpanii i ktoś by został tym trenerem, to kim by grano? Tymi samymi zawodnikami! O to chodzi - ten sam styl, tymi samymi zawodnikami. A u nas? Co trener odchodzi, to przychodzi następny i mówi "buduję zespół". Buduje to się wrzód na tyłku, a nie reprezentację. Ją się ma, albo nie.
Po ostatnich wypowiedziach Ludovika Obraniaka i odpowiedzi selekcjonera przyszłość tego piłkarza w kadrze jest chyba mocno ograniczona?
- Obraniak inaczej gra w klubie, bo tam zna język. Tam przed podaniem piłki... Bardzo dużo o tym mówiłem, nie chciano mnie słuchać. Przed podaniem piłki on tam ma trzy czy cztery warianty do rozegrania - strzela, kiwka, albo podaje lub jeszcze coś innego robi. Podpowiadają mu koledzy. A w reprezentacji co? On przyjmuje piłkę i od razu szykuje się do strzału, bo uderzenie ma dobre. Jak nie ma strzału, to patrzy. A jak popatrzy, to już jest koniec. Jeśli się nie nauczy języka polskiego... Ja odniosłem takie wrażenie, że on w tym meczu grał tak, jakby był obrażony. Ta sprawa musi zostać rozstrzygnięta.
Odniósł pan wrażenie, że bez Obraniaka, Boenischa w składzie my gramy lepiej?
- Podobał się panu mecz z Anglią?
Tak.
- Proszę mi więc powiedzieć na jakiej zasadzie było sześć zmian? Jedna zmiana Polanskiego, to rozumiem. Tyle tylko, niech pan zobaczy - tutaj Waldek się pogubił, bo wiadomo było, że Polanski nie będzie grał, to dlaczego wystąpił z Urugwajem?
[b]
Bo graliśmy na wynik?[/b]
- Mnie naprawdę guzik obchodzi wynik z Urugwajem. Mnie interesował mecz z Ukrainą. Mnie interesowało, jak na tle poważnego przeciwnika, jakim niewątpliwie jest Urugwaj, wystąpi Krychowiak i ktoś. Nie Polanski, tylko Krychowiak i X. Dla mnie do przerwy powinien grać jakiś X, po przerwie Y. To samo powinno być w meczu z Irlandią. Z Krychowiakiem powinni grać X i Y, żeby sprawdzić. Łukasik gdzie grał? Proszę mi powiedzieć na jakiej zasadzie grał Rybus? Już nie mówię o Boenischu. Z Anglikami grał Wawrzyniak i na lewej pomocy Wszołek, tak? Tych dwóch nie ma, wstawiamy dwóch następnych i wszystkie akcje Ukraińców którędy się rozpoczęły? Oni obstawili prawą stronę kapitalnie, bo wiedzieli, że tam jest Dortmund. Wszystkie akcje poszły lewą stroną. Poza tym jest jedna sprawa. Taktyka Ukraińców była do prześwietlenia dlatego że ich nie ratował remis w tym meczu. Oni musieli wygrać, bo za dużo punktów już stracili. W tym momencie ja mówiłem, że jeśli my 0:0 utrzymamy do 50. minuty, to w 60. minucie musi pójść sygnał z ławki Ukraińców "do przodu", bo ich nie ratuje remis. Wtedy jestem przekonany, że "Lewy" by strzelił nie jedną, ale ze dwie bramki i byśmy to spotkanie wygrali. Jak w 10. minucie już było 0:2, to po meczu. To my musieliśmy atakować, a oni grali z kontry.
Wspomniał pan o Robercie Lewandowskim. Nie odnosi pan wrażenia, że on jest już trochę sfrustrowany tym, że nie idzie mu?
- Nie idzie mu, ale dlaczego tak jest? On nie ma wsparcia. Nie miał wsparcia w Obraniaku, bo były jakieś antagonizmy. Nie miał wsparcia w Majewskim. Na jakiej zasadzie grał Majewski, to ja nie wiem. Mógł być jokerem, ale nie od początku. "Lewy" jest sam. Proszę zauważyć, że jak w Dortmundzie "Lewy" wychodzi, wyciąga kogoś, to albo Goetze wchodzi, albo Reus, albo kto tam w ogóle nie wchodzi. Tutaj, jak on wyjdzie, to nie ma nikogo. Raz tylko z Ukrainą było, kiedy Obraniak wszedł, Lewandowski ściągnął i ten wyszedł sam na sam. Nie strzelił, trudno, ale to była jedyna akcja w pięciu czy sześciu meczach. Nie ma! Dla mnie powinniśmy grać dwoma napastnikami, a jeden z nich powinien właśnie być cofnięty. Tym cofniętym ja widzę "Lewego". W piłkę on potrafi grać.
Nie sądzi pan, że reprezentacji brakuje kapitana? Kiedyś takim był Michał Żewłakow.
- Wydaje mi się, że tak, bo ja nie wiem... Kuba... Dla mnie on jest najlepszym polskim piłkarzem, to nie ulega wątpliwości, ale nie ma właśnie tych zdolności przywódczych, takich jak miał Żewłakow czy "Wasyl", bo Wasilewski też potrafił. Ale nie ma. Uważam, że takim kapitanem w tej chwili powinien być Robert Lewandowski.
To co on pokazuje w polskiej reprez Czytaj całość