- Każdy kto oglądał mecz, musiał widzieć, że w pierwszej połowie mieliśmy duże problemy. Jednak po przerwie gra była bardziej otwarta i stworzyliśmy sporo sytuacji strzeleckich. Kilka z nich zostało wykorzystane i ostatecznie awansowaliśmy do kolejnej rundy - powiedział Cezary Wilk.
Czy przez ostatnie pół godziny (wówczas padły wszystkie gole) Biała Gwiazda zaprezentowała optymalną dyspozycję? - Raczej nie. By pokazać pełnię swoich możliwości, musimy rozegrać kilka spotkań. Forma nadejdzie wraz z rytmem meczowym. Sądzę, że obiektywnej oceny Wisły będzie można dokonać dopiero po kilku kolejkach - zaznaczył 26-letni pomocnik.
Czy krakowianie byli zaskoczeni twardym oporem ze strony Lubońskiego KS? Takiego obrazu gry raczej nikt się nie spodziewał, wszak oba zespoły dzielą aż trzy klasy rozgrywkowe. - Przyznam, że nie było łatwo, zwłaszcza w pierwszych 45 minutach. Po przerwie obraz boiskowych wydarzeń uległ dużej zmianie. Jaka była przyczyna? Nie wiem, czy to my graliśmy lepiej, czy też przeciwnik opadł z sił. Faktem jest jednak, że od 60. minuty dyktowaliśmy warunki - zakończył Wilk.
Już w niedzielę ekipę Michała Probierza czeka pierwszy mecz ligowy. Na stadionie przy ul. Reymonta wiślacy zmierzą się z PGE GKS Bełchatów.