Sezon się skończył, bramkarz zadebiutował

W miniony weekend zakończyły się rozgrywki na drugoligowym wschodzie. W ostatniej kolejce sezonu w barwach Stalówki zadebiutował młody golkiper, Dawid Wołoszyn. Jego występ pozytywnie ocenił szkoleniowiec zielono-czarnych, Mirosław Kalita.

W ostatnim meczu sezonu w II lidze grupie wschodniej piłkarze Stali Stalowa Wola podejmowali na własnym stadionie Pelikana Łowicz. Spotkanie zostało rozegrane bez udziału publiczności. To kara za zachowanie fanów Stalówki podczas potyczki z Motorem Lublin. Zarówno Stal, jak i Pelikan, w sobotnim meczu nie grały już o nic. W związku z tym opiekun zielono-czarnych, Mirosław Kalita zdecydował się dać szansę występu, a przy okazji debiutu, młodemu bramkarzowi Dawidowi Wołoszynowi. -  Tydzień temu uprzedził mnie trener, że zagram. Miałem więc takie pół-duchowe przygotowanie, trochę odstresowania - komentował już po spotkaniu golkiper urodzony w lipcu 1993 roku.

- Jak na pierwszy raz w II lidze, to na początku stres był duży. Wiadomo, że brakuje mi umiejętności. Dużo pracy przede mną jeszcze - kontynuował Wołoszyn, który nie czuł jednak respektu przed starszymi kolegami z drużyny. Podczas spotkania wielokrotnie pokrzykiwał on na doświadczonych piłkarzy z bloku defensywnego Stalówki. - Bramkarz powinien nimi kierować, trochę podpowiadać. Starałem się to robić - stwierdził Wołoszyn z uśmiechem na ustach.

Stal z drużyną z Łowicza zremisowała 2:2. Młodego bramkarza nie można jednak winić za utratę goli. - Trudno ocenić jego występ. Na dobrą sprawę nie miał interwencji, groźnych strzałów czy dośrodkowań. Popełnił błąd przy jednej wrzutce, gdzie piłka była zbita wzdłuż bramki, ale nie znalazła adresata. Większych błędów jednak nie popełnił. Na pewno w przyszłym sezonie będzie dostawał swoje szanse - skomentował opiekun zielono-czarnych.

- Przy bramkach absolutnie nie zawinił. To błędy całego zespołu, błędy w ustawieniu linii obrony. Do bramkarza nie mam pretensji - dodał Kalita.

Wołoszyn puścił dwa gole po strzałach głową zawodników Pelikana. - Myślę, że chłopaki dobrze uderzali z głowy. Przy pierwszej bramce koledzy nie pokryli zawodników, dwóch piłkarzy Pelikana było wolnych, jeden strzelił główką. Liczyłem na podanie po ziemi, niestety... - żałował młody zawodnik.

Dawid Wołoszyn miał ułatwiony debiut, bowiem mecz odbywał się bez kibiców. W związku z tym ciążyła na nim mniejsza presja. - Może i troszkę lepiej, że kibiców nie było? Nie było takiej presji. Wiadomo, że trema była. W noc przed meczem jednak spokojnie spałem. Dopiero przy pierwszym gwizdku zaczęła się trema. Tak to spokojnie przeżyłem - wyjaśnił sam główny zainteresowany.

Mirosław Kalita zaznaczył, że w przyszłym sezonie Wołoszyn będzie dostawał więcej szans na pokazanie swoich umiejętności. Co sądzi o tym sam bramkarz? - Mam nadzieję, że tak będzie. Sam tego nie wiem. Tak jak mówię - dużo pracy przede mną - podsumował.

Źródło artykułu: