Janusz Kudyba: Takie mecze przyciągają kibiców na stadiony

KS Polkowice po spadku z I ligi zdołały podnieść się z kolan i stworzyć kapitalne widowisko w Bytomiu-Stroszku po meczu z Ruchem Radzionków (4:4). Szkoleniowiec drużyny z Dolnego Śląska po końcowym gwizdku był zadowolony z postawy swoich podopiecznych.

- Był to bardzo fajny mecz dla kibiców. Kiedy pada w trakcie spotkania osiem bramek, strzela jeden zespół, a drugi błyskawicznie straty odrabia, to widowisko musi być przednie. Byliśmy świadkami dramaturgii do ostatniego gwizdka sędziego im więcej będzie takich meczów w tej lidze, tym więcej kibiców będzie można spodziewać się na trybunach - przyznaje Janusz Kudyba, trener KS-u Polkowice.

Szkoleniowiec spadkowicza z I ligi nie krył podziwu dla opiekuna Cidrów. - Jestem pełen uznania dla pracy, jaką Artur Skowronek robi w Radzionkowie. W naprawdę ciężkich warunkach potrafił on zrobić z tym zespołem świetny wynik. Byłem przed meczem świadkiem tego, jak ten zespół motywuje się i jak mocny kolektyw tworzy na boisku, jak i poza nim. To dla mnie absolutny fenomen. Trener Ruchu zrobił kapitalną robotę i mam nadzieję, że wypłynie na szerokie wody, jeśli nie w Radzionkowie, to gdziekolwiek indziej - kiwa głową z uznaniem coach polkowickiej drużyny.

- Patrząc na warunki pracy, jakie ma mój zespół i jakie panują w Ruchu, to powiem szczerze, że z chęcią przeniósłbym na 2 tygodnie swój zespół do Radzionkowa, żeby przekonał się jak ciężko może być w tej lidze i jak dobrze można grać w piłkę mimo licznych przeciwności losu. Dla nas spadek jest dramatem, ale musimy się podnieść, bo na tym świat się nie kończy. Takie mecze jak ten tworzą charakter drużyny i chciałbym oglądać ich w wykonaniu mojego zespołu jak najwięcej - przekonuje Kudyba.

Na finiszu zmagań na zapleczu T-Mobile Ekstraklasy ekipa z Polkowic przechodzi niemałą kadrową rewolucję. Coraz częściej w wyjściowej jedenastce zespołu z Dolnego Śląska pojawiają się młodzieżowcy, dopiero stawiający pierwsze kroki na pierwszoligowym froncie. Opiekun outsidera nie zamierza jednak zasypiać gruszek w popiele i liczy, że jego podopieczni z godnością pożegnają się ze szczeblem centralnym.

- Człowiek się uczy na błędach. Zadecydowałem, że przed meczem w Radzionkowie trzech podstawowych zawodników zostanie w Polkowicach. Postawiłem w ich miejsce na młodzieżowców, których miałem na boisku aż pięciu. Stawiam na zawodników, którym chce się grać dla tego klubu. Podobnie będzie wyglądała selekcja kadry meczowej przed ostatnim spotkaniem. Nikt nie może być pewny miejsca w "18". Chłopaki dobrze wiedzą, którzy z nich zawiedli najbardziej i muszą się liczyć z konsekwencjami tego faktu - puentuje szkoleniowiec drużyny z Polkowic.

Komentarze (0)